Po kilku dniach przygotowań wyprawiłam Zosię dziś o świcie na trzydniową wycieczkę klasową. Nasza trzecioklasistka wyjechała z lodówką i dwiema torbami (w jednej były ciuchy). Zabrała zupy i sosy z mięsem, nabiał, warzywa, pieczywo i wędliny, przekąski, a także fachową literaturę dla szefowej kuchni.
Nie rezygnujemy z wycieczek
Bezglutenowe dziecko musi jeździć na przedszkolne i szkolne wycieczki. Bez dwóch zdań.
Taka wyprawa wymaga jednak przygotowań, czego mogłam osobiście doświadczyć. Najpierw, kilka miesięcy przed wycieczką, miałam dość niemiłą rozmowę z właścicielem ośrodka. Potem na szczęście okazało się, że szefowa kuchni ma zupełnie inne podejście do diety bezglutenowej. Umówiłyśmy się, że przygotuję pełen prowiant wraz z opisami (* wykaz produktów na końcu wpisu).
Pudełka z opisami
Kilka dni przed wycieczką przygotowałam zupy, bigos i warzywa. Wszystko pasteryzowałam w piekarniku w małych słoiczkach. Kupiłam nabiał, wędliny, warzywa i owoce, bezglutenowe pieczywo oraz dodatkowy zapas plastikowych pudeł.
Dlaczego zdecydowałam się wszystko precyzyjnie opisać i przekazać niemal wszystkie produkty? Odkąd przeszkoliłam wiele lokali w programie Menu bez Glutenu, wiem jakim wyzwaniem dla personelu jest przyjęcie dziecka na diecie bezglutenowej. By uniknąć pomyłek, zamieszania i kłopotów, przygotowałam niemal wszystko od A do Z.
Pułapki w kuchni
Dlaczego przygotowałam w pudełkach nawet warzywa? Wydawałoby się, że są bezpieczne. Ale szefowa kuchni przyznała, że surówki „zaprawia” kwaskiem cytrynowym w proszku (na każdym jest ostrzeżenie o możliwej obecności glutenu). By uniknąć zamieszania przy uszykowaniu porcji bez kwasku, dostarczyłam swoje warzywa. Wszystko w myśl zasady: im mniej ingerencji, tym mniej kłopotów. Opisałam też szczegółowo, by chleb po otwarciu szczelnie zapakować, by wszystkie produkty przechowywać z dala od glutenowych, zawsze w plastikowych pudełkach, które dostarczyłam. Niby są to sprawy oczywiste, ale lepiej o nich napisać, niż ryzykować.
Etykiety są ważne
Przygotowałam w sumie 13 pudełek i pudełeczek z jedzeniem oraz kilka słoików z pasteryzowanymi daniami. Prowiant na każdy dzień zapakowałam dodatkowo w osobne, zbiorcze pudła, by personelowi kuchni ułatwić posegregowanie i wydawanie produktów oraz potraw.
Każde pudło i pudełeczko oznaczyłam etykietą wydrukowaną w domu wg wzoru:
„Imię i nazwisko dziecka, miejscowość
BEZGLUTENOWA ZUPA POMIDOROWO-PAPRYKOWA Z RYŻEM Uwaga! Celiakia! Niezbędne przestrzeganie ścisłej diety bezglutenowej. Uprzejmie proszę o każdorazowe używanie czystych, nie zanieczyszczonych mąką/bułką tartą elementów i urządzeń do przygotowywania i serwowania posiłków. Posiłki proszę podawać na osobnych talerzach tylko dla Zosi. Dziękuję.”
Wzór etykiety przysłała mi mama bezglutenowej Julii z Poznania, która już wiele razy szykowała córkę na wycieczki. Ta pomoc okazała się zbawienna, bo chwilowo nie miałam pomysłu na opisanie pudełek. A po co takie skrupulatne opisanie pudełek? By nikt z personelu kuchni omyłkowo nie podał Zosi innych produktów i by nie doszło do pomyłki w lodówce w razie obecności innych dzieci z alergiami.
Drukowany jadłospis
Za radą Ilony przygotowałam również drukowaną wersję menu, z podziałem na potrawy i składniki przekazane przeze mnie oraz na te, o które proszę kuchnię. Korzystając z okazji, że mam w domu trochę ulotek o diecie bezglutenowej i celiakii, przygotowałam również trochę literatury dla szefowej kuchni.
Uff, jestem przekonana, że nie można było zrobić nic więcej. Wyprawiłam Zosię na wycieczkę z lodówką i torbą jedzenia i mam wiarę, że będzie pod dobrą opieką. Nad jej dietą ma czuwać jedna z mam będących z dziećmi na wycieczce, dla której również przygotowałam menu oraz literaturę.
Kanapki w śniadaniówce
Na szkolnej wycieczce dzieci będą jadły w ośrodku śniadania oraz obiadokolacje, z kolei w mieście będą się posilać zapiekankami, drożdżówkami itp. Oczywiście ta forma żywienia będzie niedostępna dla bezglutenowej Zosi (i całe szczęście), w menu ujęłam więc prośbę o przygotowanie kanapek, dostarczyłam papier śniadaniowy, woreczki i wkłady chłodzące. Umówiłam się, że nad bezglutenowymi kanapkami do śniadaniówki będzie czuwać zaprzyjaźniona mam będąca na wycieczce.
Lodówka na 24 V
Ilona z Poznania przygotowała mnie na jeszcze jedną niespodziankę: otóż uprzedziła, że w autobusach jest zasilanie 24 V, co oznacza, że turystyczna lodówka musi być przystosowana do takiego właśnie natężenia.
Kłopot w tym, że nasza lodówka ma samochodowe zasilanie zaprogramowane wyłącznie na 12V. Gdy podeszłam do autobusu potwierdziło się, że naszej lodówki nie podłączymy do prądu.
Dzięki Ilonie byłam przygotowana na taką ewentualność: już w nocy schłodziłam lodówkę, a na podróż przygotowałam zestaw wkładów chłodzących. Kierowca rozumiał naszą sytuację i zgodził się ustawić lodówkę w zacienionym miejscu (autobus ma klimatyzację, co dawało gwarancję, że pieczony łosoś, salami, ser, mleko, masło i warzywa dojadą bezpiecznie do celu, mimo iż lodówka nie była podłączona do zasilania).
Po tylu przygotowaniach należy mi się porządny odpoczynek, zatem czas zamykać komputer. Zosia zdała nam już telefoniczną relację, że wszystko jej smakowało i nie miała żadnych zastrzeżeń dotyczących podania posiłku, smaku czy ewentualnych zanieczyszczeń. A Zosia się na tym zna i wie, co mówi :). Zatem naprawdę mogę spokojnie położyć się spać.
(*) Bezglutenowe produkty na wycieczkę dla dziecka z celiakią:
– bezglutenowy keczup w słoiczku;
– salami bezglutenowa w oryginalnym opakowaniu i pudełku;
– pasteryzowany bigos;
– papier śniadaniowy, woreczki śniadaniowe;
– wkład chłodzący;
-DUŻO DOBREGO HUMORU I LUZU ;)