Dawno temu w wielu polskich domach w sobotę piekło się placki drożdżowe z owocami i kruszonką. Dzieci zanosiły do piekarni blachy wyrośniętego ciasta, a po godzinie odbierały pachnące placki i z dumą niosły je do domu. Zosia, gdy usłyszała tę historię od glutenowego Daniela, zamarzyła o bezglutenowym placku drożdżowym. Poczekałam więc do soboty i upiekłam, ale w domowym piekarniku. Tym razem zrezygnowałam jednak z kruszonki.
– 2 szklanki bezglutenowej mąki uniwersalnej;
– 1/4 kostki miękkiego masła;
– paczuszka drożdży suszonych lub 25 g drożdży świeżych;
– 2 jajka;
– około 100 – 150 ml mleka;
-1 łyżeczka jogurtu naturalnego lub śmietany;
– 3 łyżki cukru;
– szczypta soli;
– cukier waniliowy bez śladowych ilości glutenu;
– cynamon bez śladowych ilości glutenu;
Wszystkie składniki miały pokojową temperaturę. Mąkę przesiałam i wymieszałam z solą. Do mąki wsypałam suszone drożdże, wymieszałam, dodałam sól i ćwierć łyżeczki cynamonu. Jajka ubiłam z cukrem na kogel-mogel. Wymieszałam mąkę z masą jajeczną, z letnim mlekiem, śmietaną, miękkim masłem, domowym cukrem waniliowym. Powstała gęsta, dość twarda masa. Miskę przykryłam folią i odstawiłam na godzinę, by ciasto wyrosło.
Skroiłam jabłka, posypałam je cynamonem i polałam sokiem z cytryny. Wyrośnięte ciasto szybko zagniotłam i ułożyłam w blaszce. Piekarnik nastawiłam na 200 stopni C. Odstawiłam na 20 minut, by podrosło. Po tym czasie jabłka ułożyłam na cieście i wstawiłam blachę do piekarnika na termoobieg, na pół godziny.
Już po kwadransie dom wypełnił się zapachem bezglutenowego drożdżowego placka, zapachem jabłek i cynamonu…
Ledwie odpędziłam Zosię od piekarnika. Gorącą blachę wystawiłam na drewnianą deseczkę i pilnowałam, by placek mógł w spokoju ostygnąć.
Poczekaliśmy pół godziny i zaczęliśmy ucztę przy cykorii z mlekiem (dzieci), przy kawie z goździkami (dorośli) i przy pokaźnych kawałkach drożdżowego placka bez glutenu. Jestem pewna, że takie ciasto smakowałoby każdemu bezglutenowemu przedszkolakowi i uczniowi.
KOMENTARZE