Gdy jak zwykle ugotowałam porcję białej fasoli „jak dla wojska”, przypomniałam sobie przepis na chleb fasolowo-pomidorowy bez drożdży i bez miksów.
Miałam pod ręką wszystkie składniki, więc przygotowałam go ekspresowo. Może nie urósł tak bajecznie, jak w oryginale, ale smakował… po prostu bajecznie. Kilka dni temu był hitem na glutenowych urodzinach…
– 200 g białej fasoli (ugotowanej w domu lub odsączonej z puszki);
– 3 jajka;
– pół szklanki bezglutenowej mąki z ryżu brązowego lub białego (użyłam brązowego);
– łyżeczka bezglutenowego proszku do pieczenia;
– 5 pomidorów suszonych pokrojonych;
– 2 łyżki oliwy z przyprawami z pomidorów suszonych lub oleju;
– zioła bez glutenu do wyboru: łyżeczka ziół prowansalskich, suszony czosnek, majeranek, czerwona papryka, szczypta pieprzu Cayenne, ewentualnie troszkę kminu rzymskiego;
– szczypta soli;
Piekarnik nastawiłam zgodnie z zaleceniem autorki przepisu na 180 stopni. Fasolę zblendowałam na papkę, dodałam jajka, sól, skrojone pomidory i zioła (dałam ich dużo). Zmiksowałam mokre składniki.
Mąkę przesiałam, zmieszałam z proszkiem do pieczenia i dosypywałam partiami do ciasta, delikatnie miksując na wolnych obrotach.
Ciasto przełożyłam do małej foremki keksowej (wyłożonej papierem do pieczenia lub natłuszczonej i obsypanej np. ziołami), posypałam zielonym marynowanym pieprzem dla ozdoby i pikanterii i wstawiłam do piekarnika na 40 minut. Studziłam je po wyjęciu z foremki na kratce.
Smak był…. urzekający, zaskakujący, fenomenalny! Chlebek znakomicie kroił się na kromki, smakował z masłem, a także maczany w oliwie z oliwek, oleju orzechowym czy rzepakowym z ziołami.
Mnie jednak chleb nie urósł tak, jak autorce. Wiem dlaczego: od dawna nie mam ręki do pieczywa na proszku do pieczenia. Ale przyjdzie czas, że opanuję tę sztukę :).
Gdy niedawno szłam na urodziny do przyjaciół, upiekłam (oprócz bezglutenowego tortu – na zdjęciu) właśnie ten chlebek fasolowy. Wiedziałam, że na imprezie będą wegetarianie i miłośnicy niecodziennej kuchni. Nie została ani kromeczka: zajadaliśmy go maczając w oleju orzechowym. Miód malina!
Gdy więc zostanie Wam fasola albo znajdziecie w szufladzie puszkę – nie wahajcie się wypróbować tego przepisu :).