Czesi słyną z umiłowania dobrego piwa, nie dziwi więc, że mają w handlu dwa rodzaje piwa dla celiaków. Bezglutenowy Bernard oraz bezglutenowa Celia smakują identycznie, jak piwa glutenowe.
Są przebadane i czytelnie opisane na etykietach. Mają w ojczyźnie znakomitą cenę, właściwe procenty ;) i wszelkie zalety złotego trunku. Piszę o tym, bo właśnie dotarł do mnie mały transport….
Najpierw poznałam Celię. Początkowo miała zieloną etykietę, aż dwa przekreślone kłosy z przodu oraz wyraźny napis: „piwo bez lepku” – czyli bez glutenu. Kosztowała w Czechach jakieś 22 korony (bez butelki), czyli około 4 zł za pół litra. Zawartość alkoholu wynosi w Celii około 5%. Podobnie zawartość glutenu – max 5 ppm. Celia ma delikatny smak, nie dominuje w niej gorycz ani żadna nuta smakowa (np. imbir czy jabłko). To po prostu normalne, pyszne piwo – pod warunkiem, że ktoś gustuje w piwach.
Moim zdaniem nie różni się niczym od piwa glutenowego (piłam je kiedyś, dopóki nie dowiedziałam się, że zwykłe piwo zawiera gluten pochodzący ze słodu jęczmiennego). Niedawno producent zmienił etykietę na białą, stonowaną, już bez wyrazistego kłosa.
Osoba niewtajemniczona nie spostrzeże więc łatwo, że ma do czynienia z piwem bez glutenu. Dowie się o tym dopiero po przeczytaniu opisu z tyłu na etykiecie. Ale spokojnie – w Czechach już pewnie wszyscy celiacy wiedzą, że Celia jest bezglutenowa, więc wiedzą, czego szukać w markecie :). Zawsze, gdy jestem w Czechach, robię zapas bezglutenowego piwa. Bo w takiej cenie piwa bez glutenu w Polsce nie kupię.
Jakiś czas temu poznałam też Bernarda bezlepkowego . Uwaga: piwo Bernard jest produkowane w kilku gatunkach i trzeba uważnie czytać etykietę, by kupić właściwe piwo, to bezglutenowe. Jest kapslowane podobnie jak Grolsch – wielorazowym kapslem.
Na zielonej etykiecie Bernarda jest wyraźnie napisane: „ bezlepkovy”. Półlitrowa butelka kosztuje podobnie jak Celia – około 4 zł.
Bernard bezglutenowy ma 4,7% alkoholu i jest bardziej gazowany, niż Celia. Jest też bardziej od niej gorzki – wyraźnie dominuje w smaku goryczka, wyczuwalna kubkami smakowymi nawet chwilę po przełknięciu napoju. Glutenowy Daniel lubi Bernarda, ale też ocenia go jako zdecydowanie gorzkie piwo.
Bezlepkovy Bernard zawiera oczywiście słód jęczmienny, ale w procesie technologiczny obniżono zawartość glutenu do maksymalnie 20 ppm. Piwo nadal więc spełnia wymogi produktu bezglutenowego i mogą je spożywać osoby z celiakią.
Oczywiście piwo, jako gazowany napój, nie jest przyjazne jelitom, a zwłaszcza jelitom osób chorych na celiakię. Zalecam więc umiar :).
Czasem jednak mamy ochotę wypić je przy ognisku, z przyjaciółmi pod namiotem albo przy grillu. I na takie okazje Celia i Bernard są znakomite – bo bezpieczne, bezglutenowe i w przyzwoitej cenie. No, pod warunkiem, że kupimy je w Czechach albo srpowadzimy przez zaprzyjaźniony bar czy sklep.
Zdarza się, że te piwa serwują restauracje i puby należące do programu Menu bez Glutenu. Zrozumiałe, że hurtownie dostarczające alkohol dorzucają swoją marżę – w tych lokalach Bernard i Celia kosztują nawet 10 zł. Realnie jednak patrząc – zwykłe czeskie piwo butelkowe w poznańskich, wrocławskich czy warszawskich pubach też kosztuje 7-10 zł. Lepszy rydz, niż nic, prawda?
W Polsce możemy też kupić inne bezglutenowe piwa. To m. in. belgijskie Brunehaut Bio Amber (nie piłam go, ale wiem, że jest w sklepach drogie) oraz hiszpańska Estrella Dam Daura bez glutenu – butelka 0,33 l kosztuje około 7-8 zł (m. in. w marketach Alma). Ponieważ jednak mam dość blisko do Czech, wolę Bernarda i Celię za 4 zł J.
Podsumowując: bezglutenowe piwo może być dobre i jest dobre – i niech ktoś spróbuje powiedzieć inaczej!