Ten przepis odkryłyśmy z Zosią na kanale Kuchnia+. NIDI czyli włoskie gniazda naleśnikowe wyglądały tak apetycznie, że naprędce spisałyśmy listę składników. Niektóre półprodukty przygotowałyśmy już wczoraj, a dziś tylko czarowałyśmy na kuchennym stole.
Zosia była zachwycona, tym bardziej, że swoim mikserem sama przygotowała bezglutenowe naleśniki…..
Naleśniki:
– 110 g Mix C Schaera lub mąki uniwersalnej (20 g zastąpiłam mąką bezglutenową amarantusową);
– 250 ml mleka;
– 2 jajka;
– 2 łyżki masła roztopionego;
– szczypta soli;
– 6 naleśników;
– opakowanie serka ricotta ( w Lidlu);
– 3 łyżki miękkiego masła;
– opakowanie szynki wędzonej Kraina Wędlin (Biedronka);
– skórka z cytryny;
– upieczone warzywa: np. 2 papryki, cukinia lub bakłażan;
– serek mozarella;
– ser parmezan lub cheddar lub zwykły;
– listki bazylii lub bazylia suszona;
Dzień wcześniej upiekłam warzywa w piekarniku. Dziś przygotowałyśmy naleśniki. Zmiksowałyśmy mąkę, jaja, sól i ostudzone masło. Dolewałyśmy stopniowo mleko i ubijałyśmy ciasto trzepaczką. Smażyłyśmy z obu stron na rozgrzanej patelni z odrobiną oleju.
Starłam wyparzoną skórkę z cytryny. Naleśniki rozłożyłyśmy na czystej ściereczce. Posmarowałyśmy je masłem, by skleiło brzegi.
Z każdej strony zostawiłyśmy 2,5 cm wolnego miejsca. Kolejno układałyśmy warstwy: ser ricotta, skórkę z cytryny, listki bazylii (miałam mrożoną), pokrojone warzywa, garść startego sera żółtego, szynkę oraz mozarellę w kawałeczkach. Całośc skropiłyśmy olejem rzepakowym. Pomagając sobie ściereczką zwinęłyśmy wszystko w rulon i pokroiłyśmy na kilka plastrów (o szerokości około 2,5 cm).
Rozgrzałam piekarnik. Żaroodporną formę Zosia posmarowała oliwą, a ja przełożyłam tam bezglutenowe nidi. Obsypałam je pozostałą częścią żółtego sera i wstawiłam na 15 min do piekarnika na termoobieg. Już po chwili naszą bezglutenową kuchnię wypełniły włoskie zapachy, mile łechtające kubki smakowe. Zosia uszykowała talerze, a ja nałożyłam każdemu porcję bezglutenowego nidi. No, Antek wybrał kabanosa na ciepło i surową marchewkę :).
Danie należało podać z sosem pomidorowym, ale dziś nie było już na to czasu. Poprzestaliśmy na keczupie bezglutenowym (Heinz) i na sałatce z rucoli z domowym sosem winegret.
Bezglutenowe nidi zasmakowało nawet glutenowemu Danielowi, który zazwyczaj kręci nosem na nasze egzotyczne wynalazki kulinarne (wolałby schabowego albo pieczeń :)).
Mnie urzekła kolorystyka tej potrawy i przenikające się smaki warzyw, sera, bazylii oraz delikatny aromat cytryny. Zosia początkowo podeszła do dania z rezerwą (zazwyczaj woli przygotowywać dania, niż je zjadać), ale gdy starym zwyczajem zaczęłam ją karmić jak ptaszka, ochoczo otwierała dzióbek J.
Jedno nidi zostało po obiedzie niezagospodarowane. Przyznam, że dwie godziny później zjadłam je z dużą przyjemnością, na zimno :)).
A jakie są Wasze, ulubione dania bezglutenowej kuchni włoskiej? Przyznajcie sami, że niemal wszystkie jesteśmy w stanie przygotować w wersji gluten-free, prawda?
Nidi, czyli włoskie naleśniki zawijane oczarowały mnie i z pewnością wejdą na stałe do naszego menu.