Z wczorajszej pomidorówki zostało w lodówce gotowane mięso ze skrzydła indyka oraz marchewka. Nie lubię wyrzucać jedzenia, staram się więc „przerobić” wszystko, co tylko możliwe. Ponieważ czas obiadu naglił, naprędce zbendowałam mięso z marchewką oraz surową cebulą i poddusiłam masę na maśle klarowanym. Usmażyłam też naleśniki bez miksu, na bazie domowego mleka z orzechów tygrysich. Uff, na szczęście naleśniki z farszem zasmakowały głodnej rodzinie :).
– 100 g bezglutenowej mąki amaratusowej (Amarello);
– 20 g bezglutenowej mąki gryczanej;
– 240 ml mleka z orzechów tygrysich (może być woda lub sok jabłkowy);
– 3 jajka;
– 4 łyżki oleju;
– ½ łyżeczki soli;
Składniki na farsz:
Jajka ubiłam mikserem do białości. Mąki przesiałam i zmieszałam z solą. Ciągle miksując dodawałam mąkę, potem stopniowo wlewałam mleko, a na końcu olej rzepakowy. Powstało rzadkie ciasto. Odstawiłam je na 15 minut. W tym czasie przygotowałam farsz.
Zblendowałam mięso z warzywami, poddusiłam na maśle klarowanym i doprawiłam.
Patelnię posmarowałam przy pomocy pędzelka olejem (można użyć papierowego ręcznika), rozgrzałam ją i wlałam chochelką cienką warstwę ciasta. Zgodnie z przepisem – dałam ciastu się usmażyć i czekałam z przewróceniem na drugą stronę, aż na powierzchni naleśnika pokazały się maleńkie dziurki.
„Pozwól naleśnikowi się dosmażyć, a wtedy bez problemu odejdzie od patelni” – radzą Marta Szloser i Wanda Gąsiorowska w swej książce „Kuchnia polska bez pszenicy”.
Gorące naleśniki były lekko chrupiące, ale po odstaniu zrobiły się miękkie. W smaku – delikatne, pyszne, o dziwo – z ledwie wyczuwalnym amarantusem. Ich dodatkową zaletą był brak mleka oraz bardzo zdrowy skład. Naleśniki posmarowałam farszem mięsnym, zwinęłam w rulon i parę minut zapiekłam w piekarniku (180 stopni). Serwowałam je polane olejem lnianym oraz grecką oliwą z oliwek. Tak powstał szybki obiad, który zadowolił podniebienia wszystkich domowników. A mnie ucieszyło poczucie, że wykorzystałam produkty z wczorajszego obiadu.
KOMENTARZE