Uwielbiam gorzką czekoladę i zjadam jej sporo. Nie interesowałam się czekoladami Lindt – niezbyt odpowiada mi ich nuta smakowa. Wiem też, że nie są zbyt bezpieczne dla celiaków. Ale gdy dostałam czekolady Lindt niemieckiej produkcji – zdębiałam. Okazuje się, że te tabliczki, które w Niemczech są bezglutenowe, w polskim odpowiedniku mają gluten…. Nawet deserowe.
Zaprzyjaźniona Małgosia (bezglutenowa mama Meli) była w Berlinie i przy okazji w jednym z centrów handlowych odwiedziła stoisko Lindta. Od ekspedientki otrzymała na piśmie wykaz czekolad Lindt, które nie zawierają glutenu ani jego śladowych ilości, a więc są bezpieczne dla celiaków.
Kupiła więc bezglutenowe czekolady mleczne Lindt, białe, smakowe.
Po przyjeździe do Polski sprawdziła, jak rzecz wygląda w naszych sklepach.
– Te czekolady, które w Niemczech są bezglutenowe, u nas zawierają już słód jęczmienny lub mają ostrzeżenie o śladowych ilościach pszenicy – relacjonowała w rozmowie. – Dobrze, że to sprawdziłam, zanim zrobiłam zakupy w Polsce…
Dlaczego te same czekolady są w Niemczech bezglutenowe, a w Polsce już glutenowe? Rozumiem, że powstają w innych fabrykach, ale mimo to powinny mieć identyczny skład i smak, prawda?
Ta sytuacja tylko potwierdza, że zawsze, ale to zawsze celiak musi czytać etykiety. Znajoma podobne doświadczenie miała w Lidlu w Polsce i w Belgii z wędlinami…
Z ciekawości zerknęłam dziś na czekolady gorzkie Lindta. Wcześniej uważałam je za bezpieczne, bo nie miały ostrzeżeń o glutenie, nie występował też w składzie. I spotkała mnie kolejna niespodzianka. Otóż na etykiecie widnieje ostrzeżenie, że czekolada gorzka Lindt 85% może zawierać pszenicę! Takiego ostrzeżenia nie ma na wersji 90%…(patrz zdjęcie niżej).
Pojawia się tu dylemat: czy ta bardziej deserowa faktycznie jest bezpieczna, czy producent nie zdążył jeszcze zmienić etykiet? Dla mnie polskie czekolady Lindt nie są bezglutenowe….
Ech, dobrze, że jadam swoją sprawdzoną czekoladę z Lidla – ekwadorską 70 % i 81%. Etykieta od lat jest ta sama i producent nie wprowadza nikogo w rozterki…
A oto wykaz bezglutenowych czekolad Lindt, dostępnych we Włoszech. Producent podaje je na swojej włoskiej stronie internetowej. Na polskiej stronie internetowej na próżno szukać takich informacji… Nic nie daje też wpisanie w wyszukiwarę Google frazy „bezglutenowe czekolady Lindt”. Tak jakby producent nie wiedział, że celiakia to choroba ogólnoświatowa, a więc i polska…
Napisałam w tej sprawie e-maila do firmy. Czekam na odpowiedź. A Beacie z Włoch serdecznie dziekuję za zdjęcie.
Ktoś z was jada czekolady Lindta? Macie zaufanie do tych produktów?