Słodki, bezglutenowy podwieczorek może być zdrowy, co potwierdza mój najnowszy wypiek: bezglutenowe ciasteczka bez cukru i bez miksów, pełne daktyli i zdrowych składników.
Składniki (na 30 ciasteczek o średnicy 5 cm) (*):
Daktyle namoczyłam na pół godziny we wrzątku. Odcedziłam. W misce wymieszałam suche składniki: mąki, zmielone orzechy, skrobię, bezglutenowy proszek do pieczenia. Dodałam zimną margarynę w kawałkach (nie użyłam masła z uwagi na bezmlecznego Antka). Posiekałam składniki nożem. W drugiej misce zblendowałam jajko, odsączone daktyle, cukier waniliowy, miód i cynamon oraz ćwierć szklanki zimnej wody. Wlałam do miski z suchymi składnikami i rękoma wyrobiłam szybko ciasto. Wydawało mi się zbyt luźne, dlatego dodałam 2-3 łyżki mąki ryżowej. Kulkę ciasta owinęłam folią spożywczą i włożyłam na godzinę do lodówki.
Piekarnik nastawiłam na 190 stopni C. Na stolnicy obsypanej mąką położyłam kulkę ciasta i rozwałkowałam ją przez papier do pieczenia – na grubość około 3-4 mm. Szklanką o małej średnicy wycięłam kółka i ułożyłam je na 2 blachach z piekarnika, wyłożonych papierem do pieczenia.
Posmarowałam część ciasteczek rozkłóconym jajkiem i obsypałam grubym cukrem. Piekłam ciasteczka 10-15 minut – do lekkiego zrumienienia (każdą blachę osobno). Gdy ciasteczka przestygły, niektóre udekorowałam domowym lukrem (2 łyżki cukru pudru zmieszane z odrobiną wrzątku). Bezglutenowe herbatniki serwowałam dzieciom i znajomym na podwieczorek. Uwierzycie, że smakowały wszystkim? Kruche, miękkie, lekko słodkawe (no, te z lukrem były całkiem słodkie :)). Idealne jako bezglutenowa przekąska do przedszkola, do szkoły czy na wycieczkę. Te ciasteczka z pewnością przetrwają kilka dni w metalowym pudełku.
(*) Zmodyfikowana lekko wersja przepisu na herbatniki daktylowe z książki „Amarantus smacznie i zdrowo” autorstwa Grażyny Konińskiej i Waldemara Sadowskiego, Ekoprodukt 2013.