W markecie znalazłam pomysł na bułki kukurydziane i wzięłam się do pracy. Niestety, choć bułeczki wyglądały i pachniały znakomicie, dzieciom nie przypadły do gustu. Wcale się nie dziwię…Dorośli je zjedzą, ale raczej pomińcie je w diecie bezglutenowych dzieci. Mogą ich nie przełknąć…
– 500 g bezglutenowej mąki kukurydzianej;
– 40 g świeżych drożdży (lub około 12 g suszonych);
– szklanka śmietany;
– 3 łyżki cukru;
– kostka masła 200 g;
– 3 żółtka;
– szczypta soli;
– jajko do posmarowania bułek;
– ziarna do ozdoby;
Masło rozpuściłam i odstawiłam do ostygnięcia. Drożdże roztarłam z łyżką cukru i paroma łyżkami letniej wody, wymieszałam i zostawiłam, by wyrosły.
Mąkę przesiałam na sitku. Połowę mąki sparzyłam wrzątkiem, by zwiększyć jej lepkość. Żółtka utarłam z cukrem na puszystą masę, dodałam do nich ostudzone masło, szczyptę soli, śmietanę, podrośnięte drożdże oraz mąkę. Wymieszałam składniki mikserem.
Gotową masę zostawiłam na parę minut w misce przykrytej ściereczką. Mokrymi dłońmi formowałam bułeczki. I żałowałam, że nie wyrobiłam ciasta z połowy porcji, bo bułki ledwie mieściły się na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Posmarowałam je roztrzepanym jajkiem (w temperaturze pokojowej), posypałam ziarnami i mokrym nożem nacięłam na krzyż.
Przykryłam blachę mokrą ściereczką i zostawiłam na 15 minut, by bułki podrosły.Piekarnik nastawiłam na 200 stopni C i wstawiłam do środka naczynie żaroodporne z gorącą wodą, by nawilżała powietrze.
Po kwadransie bułki urosły, więc wstawiłam blachę do gorącego piekarnika na około 20 minut. Tam zaczęły się lekko rozpłaszczać i łączyć – może dlatego, że dałam kostkę masła o wadze 250 g?
– To nic, najwyżej będziemy mieć kukurydziany placek… – żartował Bezglutenowy Tata, dzielnie kibicujący bułeczkowej próbie.
Mimo żartów, mój wypiek nabierał bajecznie żółtego koloru, a dom wypełnił się zapachem świeżego pieczywa. Przyrumienione bułki wyjęłam z piekarnika i pozwoliłam nabrać im pokojowej temperatury. Przy pierwszej próbie odklejenia bułki od blachy wiedziałam, że to piaskowy wypiek…
Owszem, bułki mają ciekawy smak, ale są niezwykle zapychające i trudne do przełknięcia. Na sucho są trudne do zjedzenia nawet przez dorosłego. Wymagają sporej ilości masła. Pod warunkiem, że uda się bez uszczerbku rozkroić bułkę na pół…
Kruszą się, są dość nietrwałe, ale trzeba przyznać, że ich maślany aromat jest kuszący i niełatwo im się oprzeć.
Te bezglutenowe bułki kukurydziane ze względu na swoją nietrwałość nie nadają się na śniadanie dla bezglutenowego przedszkolaka czy ucznia. Można je zajadać w domu, z pewnością urozmaicą bezglutenowe posiłki, ale nie zachwycą żadnego wytrawnego celiaka.
Chyba więc nie warto zadawać sobie trudu. Tym bardziej, że bułki nie są tanie w produkcji: choć mąka kukurydziana nie jest droga, to trzeba doliczyć koszt masła, śmietany i jajek.
To już lepiej zainwestować w sprawdzoną, bezglutenową mieszankę mąk do wypieku pieczywa. I cieszyć się wraz z dziećmi puszystymi, chrupiącymi i trwałymi bułeczkami.
Przepis wypróbowałam i nie żałuję. Wiem jednak, że nieprędko do niego wrócę. Przekonałam się, że mąka kukurydziana nie jest idealna jako główny składnik bezglutenowego pieczywa. Doskonale sprawdza się jako dodatek, np. do koncentratu ciasta chlebowego. Idealna jest do wypieku ciastek kukurydzianych, które upieczemy wraz z dziećmi (przepis tutaj: https://bezglutenowamama.pl/ciasteczka-z-maki-kukurydzianej-oleju-i-wody/).
Znam jeszcze inny przepis na bezglutenowe bułki kukurydziane: bez drożdży, za to z twarogiem: https://bezglutenowamama.pl/szybkie-buleczki-kukurydziano-serowe/. Są o wiele smaczniejsze i mniej się kruszą, niż przepis z marketu :).
KOMENTARZE