Większość z nas nie kupi sobie w piekarni bułeczek ani rogali na śniadanie, więc każdy jest kowalem swego losu, a raczej stołu… Zamiast tęsknić za chrupiącymi bułkami bezglutenowymi, upieczmy je o świcie. Wystarczy godzina, bo ciasto z tego przepisu rośnie tylko raz. Te bułeczki upiekliśmy wczoraj na bezglutenowych warsztatach w Poznaniu. Udało mi się spróbować kęsa. Były wyśmienite, niczym z najlepszej piekarni.
-400 g koncentratu ciasta chlebowego Glutenex (skrobia pszenna bg);
– 100 g mąki z amarantusa bez śladowych ilości glutenu (Amarello, Szarłat);
– 8 g suchych drożdży bez śladowych ilości glutenu (np. Oetker, Babuni);
– 5 łyżek oleju;
– około 400 ml letniej wody;
– jajko (opcjonalnie) do posmarowania bułek; do posypania: mak, pestki dyni, pestki słonecznika, sezam – bez śladowych ilości glutenu;
Mąki wymieszałam z suchymi drożdżami, dodawałam stopniowo wodę i mieszałam (ręcznie), na końcu dodałam olej i ponownie zagniotłam ciasto. Przykryłam je wilgotną ściereczką na około 20 minut. Mokrymi dłońmi formowałam bułeczki (około 15 sztuk) i układałam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Posmarowałam rozkłóconym jajkiem, posypałam ziarnami. Wstawiłam do zimnego piekarnika i piekłam około 25 minut w 175 stopniach (termoobieg). Studziłam na metalowej kratce.
Bułki według tego przepisu przygotowaliśmy również na wczorajszych warsztatach Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej w Poznaniu „Smaczne Mikołajki z Glutenexem”.