Dzieci niezbyt chętnie jedzą sardynki i szprotki, bo trudno je przekonać do gryzienia maleńkich szkieletów. A szkoda, bo te ryby są konieczne w diecie bezglutenowych dzieci i dorosłych! Zawierają witaminę D i B12, wapń oraz białko, a także kwasy Omega 3. Pomagają rosnąć i zapobiegają osteoporozie, którą my, celiacy, jesteśmy zagrożeni…
Oto więc przepis na szybką pastę. Może w ten sposób podsuniecie sardynkę swoim szkrabom? U nas się sprawdziło.
– puszka sardynek w oleju, odsączonych;
– 15-20 g (ćwierć szklanki) bezglutenowej mąki prażonej z amarantusa (w ofercie Amarello);
– pół szklanki jogurtu naturalnego (użyłam greckiego, jest gęsty);
– 2-3 łyżki oleju rzepakowego;
– pół cebuli;
– ząbek czosnku;
– sól, pieprz do smaku;
– opcjonalnie inne przyprawy: oregano, majeranek, bazylia;
– opcjonalnie: przecier pomidorowy;
Drobno posiekałam cebulę, wycisnęłam czosnek. Mąkę z prażonego amarantusa (ta mąka nadaje się do spożycia bez obróbki cieplnej) wymieszałam z jogurtem i olejem. Odsączyłam sardynki i rozgniotłam je widelcem. Dodałam do mieszanki jogurtowo-mącznej. Całość zmieszałam, następnie zblendowałam. Dzięki temu miałam pewność, że Zosia nie wyczuje odrobinek szkieletów (one właśnie są bogate w wapń). Doprawiłam pastę solą, pieprzem, dodałam oregano i majeranek.
Gotowe! Na tosterze odpiekłam bezglutenową ciabattę i po chwili Zosia zajadała śniadanie (Antek takich specjałów nie jada:)).
Uwaga: jeśli pasta jest zbyt gęsta, wystarczy dodać jogurt, jeśli zbyt rzadka – mąkę z amarantusa.
A teraz szybka lekcja dietetyki. Dlaczego warto jeść sardynki? Są bogate w kwasy Omega 3, które zapobiegają chorobom serca i naczyń krwionośnych. Sardynki są również źródłem witamin D i B12, wapnia oraz białka, i fosforu. Dlatego właśnie sardynki powinny przynajmniej raz w tygodniu gościć na talerzu celiaka: małego i dorosłego. Mały celiak przecież rośnie i wapnia potrzebuje dużo, a my, dorośli, jesteśmy zagrożeni osteoporozą. Zjedzmy, o ile to możliwe, puszkę, a nie maleńką porcję.
W tej paście sardynkowej jest jeszcze jeden cenny składnik: amarantus. To bezcenne zboże, które warto na co dzień włączyć do diety bezglutenowej. Zawiera mnóstwo błonnika, świetnie przyswajalnego białka, a także żelazo, wapń, lizynę (pomaga dzieciom rosnąć), magnez oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Bezglutenowy amarantus jest w ofercie marki Amarello i Szarłat. A pasta sardynkowo-amarantusowa jest świetnym sposobem, by połączyć wartościowe, zdrowe składniki.
W moim rodzinnym domu mama przygotowywała podobną pastę. Wtedy amarantus nie był znany, ale ryby – owszem :). Mamy przepis był prosty: puszka ryb, twaróg, cebula, olej, przyprawy. Do dziś pamiętam ten smak… Rety, jakie to było smaczne!
Sardynki/szproty w puszce nie są niczym złym. Podczas pakowania w puszki nie tracą wielu składników odżywczych. Moja nieoceniona dietoterapeutka pozwala je jeść, więc ich sobie nie żałujemy :). Poza tym sardynki są odławiane, nie hodowane, a to dodatkowa zaleta.
PS Lepiej zbyt często nie jadać tuńczyka z puszki. Do puszek są zazwyczaj odławiane starsze osobniki, już przesycone metalami ciężkimi…. A sardynki? Są odławiane jako maleńkie, więc czyściutkie jak łza!
(*) Inspiracją do stworzenia przepisu był przepis na pastę z książki „Amarantus smacznie i zdrowo” autorstwa Grażyny Konińskiej i Waldemara Sadowskiego.