Niedawno zawodowo uczestniczyłam w uroczystości w pałacu w Pakosławiu (Wielkopolska). Ku mojemu zaskoczeniu na stole z wypiekami znalazłam półmisek z bezglutenowymi słodkościami, specjalnie oznaczony. – Wiedzieliśmy, że będziemy gościć dziś trzy osoby na diecie bezglutenowej – wyjaśniła pani dyrektor pałacu, a mnie zrobiło się ciepło na sercu.
Spotkanie odbywało się w uroczym pałacu w Pakosławiu, w powiecie rawickim. Pałac słynie m. in. z wyśmienitej kuchni i spodziewałam się, że gospodarze, rodzina Dudów, ugości przybyszy wieloma smakołykami. Jako doświadczony celiak zapakowałam jednak do torebki bezglutenowego batonika i małe opakowanie wafli ryżowych, by nie przymierać głodem. Po prostu nie chciałam nikomu zawracać głowy swoją dietą i prosić o przygotowanie jakiejś bezglutenowej przekąski.
Gdy podczas bankietu otwierałam swojego batonika, pocztą pantoflową dowiedziałam sie, że kuchnia przygotowała m. in. bezglutenowe czekoladowe muffinki (na zdjęciu).
Okazało sie, że osoby przygotowujące przyjęcie wiedziały, że na spotkaniu będą obecne trzy osoby na diecie bezglutenowej i specjalnie dla nich przygotowały małe co nieco. Przyznam, że ten gest bardzo mnie rozczulił, bo….
… bo na wyjazdach zazwyczaj sama prosiłam o przygotowanie bezglutenowej kolacji lub obiadu (np. podczas szkolenia czy konferencji), a w którymś momencie przestałam prosić. Najczęściej spotykałam się bowiem z niezrozumieniem i lekceważeniem w stylu: –„znajdzie coś pani dla siebie na stole” – po czym w praktyce mogłam jeść wyłącznie suche ziemniaki…
A tu nagle przyjeżdżam do pałacu w Pakosławiu i widzę na stole babeczki opisane jako bezglutenowe ;)
Uczciwie jednak przyznam, że naprędce spotkałam się z szefem kuchni i panią dyrektor pałacu. W krótkiej rozmowie ustaliliśmy, że składniki muffinek nie do końca mogą być bezpieczne dla osoby z celiakią. Choć upieczono je m. in. z mąki kukurydzianej i ryżowej – to jednakże produkty te nie są oznaczone jako specjalistyczne, bezglutenowe. Podobnie z kakao i posypkami…
Szef kuchni i pani dyrektor, jak i właściciele pałacu obecni na uroczystości, bardzo zainteresowali się więc programem MENU BEZ GLUTENU, o którym napomknęłam.
W życzliwej i miłej rozmowie przyznałam ze smutkiem, że jako osoba chora na celiakię nie skosztuję tych babeczek, ale z niecierpliwością czekam na przystąpienie pałacu do programu Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej.
Program skupia lokale, pensjonaty, restauracje, kawiarnie itp., które po specjalnym szkoleniu są przygotowane do ugoszczenia osób na diecie bezglutenowej.
Moi rozmówcy zapewnili, że po Nowym Roku zgłoszą się do programu, bo są otwarci na gości na diecie bezglutenowej i chcą przygotowywać im bezpieczne dania gluten-free. Miód na moje bezglutenowe serce :).