Kocham Was, to dzięki Wam kolejne paczki z żywnością bezglutenową wysłałam wczoraj do jednego z ośrodków nad morzem, gdzie przebywa prawie 200 podopiecznych domu dziecka z Ukrainy, w tym sześcioro z celiakią. Pomogliście w tym Wy, moi czytelnicy, bo odpowiedzieliście na apel o wpłaty na konto Stowarzyszenia Przyjaciół Bezglutenowej Mamy. Dzieciom z celiakią z Ukrainy potrzebne są bezglutenowe ciasteczka, batoniki, bułeczki, chrupki, paluszki, wafelki, muffinki – bo na taki „zbytek” nie pozwoli sobie żaden ośrodek. Dzieci glutenowe mają tam takie rarytasy pod dostatkiem, a bezglutenowe? Tylko my rozumiem, co czują, dlatego musimy działać, wysłać im te przekąski, ale również smaczny chleb, bułki i mąkę na naleśniki. Zgadzacie się ze mną, prawda?
W całej Polsce mamy już około 30-40 ukraińskich dzieci z celiakią, pozbawionych rodziców. By zapewnić im, ich rówieśnikom pozostałym w Ukrainie długofalową pomoc, cały czas można zasilać zbiórkę na konto: Stowarzyszenie Przyjaciół Bezglutenowej Mamy rozpoczyna zbiórkę pieniędzy na konto: 68 1600 1462 1812 9900 7000 0001 z dopiskiem „UKRAINA.
W pakiecie bezglutenowym „na start” wysłałam produkty uzgodnione z kierowniczką żywienia w ośrodku, w którym przebywają dzieci z ukraińskiej placówki. Pani Kasia przysłała mi długą listę, na początku byłam w stanie zrealizować tylko część „zamówienia”, w ilościach potrzebnych na pierwsze 2-3 tygodnie. Wyobraziłam też sobie, co najbardziej ucieszy dzieci. Oczywiście wcześniej rozmawiałam z pracownikami ośrodka i dowiedziałam się, że wszyscy mieszkańcy ośrodka codziennie mają dostęp do przekąsek i słodyczy. No, na stołach brakuje rzecz jasna tych bezglutenowych i bezmlecznych, dlatego do kartonów spakowałam:
Na liście produktów dla wychowanków ukraińskiego domu dziecka znalazły się też podstawowe produkty spożywcze, takie jak kasza gryczana, makarony, chleb i bułki, mąki, ryż, płatki kukurydziane, skrobia kukurydziana, kasza jaglana, owoce suszone, siemię lniane, a nawet wędlina bezglutenowa i nabiał bezmleczny. Akurat te dwie ostatnie pozycje trudno jest zrealizować na odległość, ograniczyłam się zatem do wskazania miejsc zakupu.
Naprędce spakowałam bezglutenowe pieczywo i pozostałe produkty, wskazane przez kierowniczkę działu żywienia. W sumie wyszły trzy gigantyczne kartony, ledwie zmieściłam się w największych gabarytach paczkomatowych. Zależało mi jednak, aby żywność bezglutenowa dotarła jak najszybciej do ośrodka i aby był to jak największy wybór, pozwalający na przygotowywanie urozmaiconych i zdrowych i smacznych posiłków. Zapakowałam również czekoladowe kulki śniadaniowe i miodowe kółeczka do mleka – owszem, to nie jest zdrowy posiłek, ale zapewne „glutenowe” dzieci mają takie produkty na śniadaniu i dzieci z celiakią czują się wtedy dyskryminowane. Ponieważ byłam dzieckiem z celiakią (choruję od pierwszego roku życia, od 1979 r. r.), doskonale wiem, jakie to są trudne emocje …. Zatem pal licho zdrowie, ważniejsze jest zdrowie psychiczne i choć chwilowa przyjemność, prawda?
Oczywiście bezglutenowi podopieczni ukraińskich domów dziecka jedzą posiłki przygotowywane w tej samej kuchni, gdzie powstają wszystkie inne dania (glutenowe). Panie kucharki mają doświadczenie w diecie bezglutenowej, gdyż od lat pracują w zbiorowym żywieniu. Oczywiście nie znają tak drobiazgowo zasad związanych z dietą bezglutenową w celiakii, dlatego przekazałam im materiały szkoleniowe – bezglutenowy poradnik kucharza. Gdy w marcu pojadę do Ustronia z kolejną dostawą produktów spożywczych, przeprowadzę praktyczny kurs o diecie bezglutenowej. Mimo wszystko zdaję sobie sprawę, że i tak będzie istniało ryzyko powstawania krzyżowych zanieczyszczeń glutenem, ale zminimalizujemy je do minimum. Poza tym – dzięki w 100% bezpiecznym produktom i przeszkoleniu kadry – ukraińskie dzieci na diecie bezglutenowej będą miały w Polsce szansę zachować zdrowie. Bo w Ukrainie nie jest z tym tak różowo (patrz ramka niżej, po prawej stronie).
Dzięki temu szkoleniu – bezpieczne wyżywienie będą miały zapewnione ukraińskie dzieci z celiakią, jak również wszystkie inne, które w przyszłości znajdą się w tym ośrodku.
Wiecie, ilu członków liczy ukraińskie stowarzyszenie bezglutenowe? To zaledwie 360 osób! Oczywiście chorych jest więcej, bo nie wszyscy należą – tak jak w Polsce – to towarzystwa. Jego członkiem nie była jeszcze dotąd Tatiana ze Stryja, która w imieniu Bezglutenowej Mamy koordynuje wysyłkę otrzymanych od nas produktów. Aby mieć dostęp do magazynów żywności w swoim mieście i dalej pomagać społeczności, postanowiła przystąpić do organizacji.
Liczba 360 członków i tak pokazuje pewną skalę. Wykrywalność celiakii w Ukrainie jest wiele razy niższa niż w Polsce – a u nas jest i tak niższa, niż na zachodzie Europy. Dlatego na początku liczba Polaków chętnych do pomocy ukraińskim bezglutenowcom była większa, niż liczba potrzebujących. Ale spokojnie – dzieci i dorośli podczas pobytu w Polsce będą diagnozowani i będzie ich przybywać. Pomoc będzie potrzebna.
Przy okazji zdradzę Wam, że życie dzieci z celiakią w Ukrainie (dorosłych też) wcale nie było różowe i przed wojną. Znam kilka bezglutenowych mam z Ukrainy.
W całej Polsce jest już około 30 -40 dzieci z celiakią, fenyloketonurią i na diecie bezglutenowej – mowa o dzieciach bez rodziców, przybyłych tutaj z ukraińskich domów dziecka i ośrodków dla osób z niepełnosprawnościami. Liczba ta stale będzie się powiększać, gdyż każdego dnia do punktu recepcyjnego pod Warszawą docierają kolejne autobusy i pociągi. Pomoc będzie potrzebna miesiącami, jeśli nie latami. Oczywiście z czasem polski rząd zacznie finansować utrzymanie Ukraińców, ale nie miejmy złudzeń: żadnemu ośrodkowi nie wystarczy pieniędzy na kupno bezglutenowych ciasteczek za 10 zł…. Dlatego opieka nad ukraińskimi maluchami i nastolatkami, pozbawionymi rodziców, jest w naszych rękach. To my powinniśmy zadbać, by nie czuły się w Polsce dyskryminowane z powodu jedzenia. Pisałam o tym w artykule: UCIEKLI Z DOMÓW DZIECKA W UKRAINIE I SĄ NA DIECIE BEZGLUTENOWEJ.
Pamiętajmy: pod gradem rosyjskich kul uciekli z domu dziecka i znaleźli przystań w Polsce. Bezpieczny dom, łóżko, ciepłą odzież. Ale… kuchnia każdego domu dziecka czy ośrodka ma niewiele produktów dla dzieci z celiakią. Ponieważ Bezglutenowa Mama koordynuje ogólnopolską pomoc dla dzieci ewakuowanych z ukraińskich placówek (jest ich w Polsce już ponad 2 tysiące), natychmiast została wysłana tam żywność bezglutenowa, taki zestaw „na start”. Jedzenie trafiło już do Stalowej Woli, do Łodzi i Ustronia, szykowane są kolejne paczki i wysyłki.
Było to możliwe dzięki pieniądzom, które od środy, 9 marca 2022 r., wpłacacie na konto Stowarzyszenia Przyjaciół Bezglutenowej Mamy 68 1600 1462 1812 9900 7000 0001 z dopiskiem „UKRAINA”.
Gdy zaapelowałam o wpłaty na rzecz Ukraińców na diecie bezglutenowej, wspomniałam, że polski rząd na razie nie jest w stanie systemowo zapewnić im specjalistycznego wyżywienia. Byłam w szoku gdy jedna z czytelniczek skwitowała w komentarzu, że polski rząd nie wspiera też polskich dzieci z celiakią ….. Kurtyna.
Tak, to oczywiście prawda. Znam wiele polskich rodzin, które mają dramatyczną sytuację materialną, a na dodatek jedna lub dwie osoby muszą być na diecie bezglutenowej. Nikt ich nie wspiera. Rozumiem ich wewnętrzny protest i żal związany z ogromną fala pomocy na rzecz uchodźców z Ukrainy, tych na dietach i bez diet. Wiem jednocześnie, że takie uczucia to margines. Bo osoby ciężko doświadczone przez los mają morze empatii i podzielą się ostatnim okruszkiem chleba, również bezglutenowego.
Oczywiście zgadzam się (i mówię o tym od lat), że państwo polskie musi wreszcie zacząć finansować leczenie osób z celiakią, czyli żywność bezglutenową. Ale nasze lobby jest na razie za słabe. Teraz jednak nasi najbliżsi sąsiedzi zostali zaatakowani, są mordowani w schronach, szpitalach, na ulicach. Uciekają, by ratować życie. Wśród nich są osoby z celiakią. Jak mamy im nie pomóc? Jeśli możemy choć trochę „osłodzić” ich życie ciastkami, batonikami, to dlaczego tego nie zrobić, jeśli ktoś ma takie możliwości?
I jeszcze jedno. Na co dzień, jeszcze przed wojną, w Ukrainie jest szalenie trudny dostęp do żywności bezglutenowej. Ukraińskie produkty bezglutenowe są często zanieczyszczone. A te polskie czy włoskie, importowane, są 3-4 razy droższe, niż w Polsce, przy ukraińskich zarobkach 10 razy niższych niż w Polsce. takie były realia przed wojną.
KOMENTARZE