Myślę sobie, że lepiej złapać energię i nakarmić duszę tam, gdzie pokarmu sporo: w lesie, na spacerach, nad jeziorem, na działce, na rowerze.
Jeśli spotkania, to na świeżym powietrzu, z dystansem, najlepiej w gronie ozdrowieńców lub zaszczepionych.
Co może jeść
na diecie bezglutenowej człowiek świętujący Wielkanoc w czasach pandemii Covid-19? To, co lubi, a nie to, co tradycja nakazuje. Ja na przykład machnęłam żurek, rolbaski, sałatkę, włoskie roladki wołowe i trzy pasztety. Tak, trzy, bo z jednej bazy wołowo – indyczej stworzyłam pasztet z żurawiną, klasyczny oraz z szynką parmeńską i liściem laurowym. Część pozamrażałam od razu i mam na zapas, za jedną robotą, pyszne jedzenie na przyszłość. Po co miałam szykować jeszcze inne wielkanocne dania, skoro nie dalibyśmy rady ich zjeść? Przecież człowiek
z celiakią też niektóre dania lubi, innych nie …
Teraz wypiję kieliszek czerwonego wytrawnego wina i wyprasuję ciuchy z całego tygodnia (podkreślam, że lubię prasować, bo to jedyny moment, gdy oglądam tv), a potem będziemy już świętować.
Okna? Umyjemy może za tydzień, bo nie zdążyliśmy. I wcale nie będzie nam to przeszkadzać w rodzinnym świętowaniu. Bo grunt to właściwe nastawienie.
Z okazji tych świąt chcę się podzielić z Wami właśnie taką refleksją. Parę lat temu zerwałam z tradycyjnie polskim pojmowaniem świąt. Że coś trzeba, że coś muszę, że wypada. Jestem mega zapracowaną kobietą i mamą, ale jednocześnie chcę cieszyć się życiem, podróżami, chodzeniem po górach, rozmowami z dziećmi, czytaniem książek, jazdą na rolkach. Czy do tego zestawu da się jeszcze dorzucić bycie perfekcyjną panią domu? Może się da, ale po co?
KOMENTARZE