Przedszkolna dieta bezglutenowa wywołuje sporo emocji u rodziców dziecka z celiakią, u dyrekcji przedszkola i kucharek. Rodziców paraliżuje strach przed glutenem w zupie czy bigosie. Z drugiej strony codzienne noszenie pudełek do przedszkola to uciążliwy, drugi etat… Dyrektorki z kolei wymigują się sanepidem i mały celiak musi zjadać posiłki z kuchni pełnej glutenu. Jak znaleźć złoty środek na korzystanie z przedszkolnego menu?
Do przedszkola chodziła dwójka moich dzieci więc na własnej skórze doświadczyłam, że to, co kucharkom wydaje się bezglutenowe, wcale takie nie jest…. Nie dajcie się więc zbyć określeniem, że szefowa doskonale zna zasady diety bezglutenowej. Chodzi przecież o zdrowie waszego dziecka, które może być narażone na codzienne jedzenie glutenu! A on, jak wiecie, czai się wszędzie: w koncentracie barszczu czerwonego, w przecierze szparagowym do zupy, w keczupie, w taniej herbacie, kakao, w kostce rosołowej lub przyprawie do kurczaka, w jogurcie owocowym, w mące kukurydzianej.
Znajdziemy go w płatkach kukurydzianych, w słoiczku dżemu i tej samej kostce masła (bo zostają tam okruszki glutenu z noża). Gluten może być w jogurcie, czekoladce, w chrupkach, kiełbasce, w rybie z puszki, w żurku, w omlecie, w krupniku czy waflach ryżowych. W przedszkolnej kuchni na nasze bezglutenowe dziecko czyha tak wiele zagrożeń, że … albo poprosimy personel o ścisłą współpracę albo będziemy nosić pudełka.
Jak pisałam (https://bezglutenowamama.pl/sanepid-mozna-przynosic-jedzenie-dla-bezglutenowego-przedszkolaka/), dyrektor przedszkola nie może zabronić rodzicowi przynoszenia do placówki bezglutenowych posiłków dla chorego dziecka. Co jednak zrobić, gdy praca lub inne przeszkody uniemożliwiają mamie codzienne taszczenie pudełek z prowiantem dla celiaka-przedszkolaka? Gdy dyrektor i szefowa kuchni są osobami otwartymi i zgodzą się na bezglutenowe gotowanie w przedszkolu, to już połowa sukcesu. Ale … pod paroma warunkami.
Przede wszystkim szefowa kuchni oraz wszystkie osoby tam pracujące powinny dowiedzieć się, co to jest celiakia, jakie daje objawy i czym grozi zjedzenie nawet okruszka zwykłego chleba czy pyłków glutenowej mąki. Dobrze, by bezglutenowa mama skontaktowała się z Polskim Stowarzyszeniem Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej – otrzyma stamtąd poradnik o celiakii i diecie bezglutenowej.
Książeczka wraz z wykazem produktów dozwolonych i zabronionych w diecie bezglutenowej powinna trafić do szefowej kuchni.
Następnym krokiem jest ustalenie listy produktów, z których będą powstawały potrawy dla małego celiaka. Można umówić się z dyrektorką przedszkola, że mama dziecka dostarczy specjalistyczne bezglutenowe produkty, mąki i dodatki, takie jak: chleb i bułki, bezglutenowy proszek do pieczenia, bezglutenowe płatki kukurydziane, bezglutenowa panierka, bezglutenowa kaszka kukurydziana, bezglutenowy makaron, bezglutenowy kisiel, bezglutenowe kakao czy bezglutenowy budyń i galaretkę. To da gwarancję, że na talerz malucha trafią dania przygotowane z prawdziwie bezglutenowych surowców.
Warto też przynieść trwałe przekąski i słodycze: bezglutenowe biszkopty, bezglutenowe chrupki kukurydziane, bezglutenowe ciasteczka, paluszki bezglutenowe, bezglutenowe wafle ryżowe w czekoladzie, lody bezglutenowe, sprawdzony sok czy napój, deser owocowy w słoiczku (np. Hipp, Bobovita bez glutenu).
Warunkiem koniecznym w żywieniu bezglutenowego przedszkolaka jest przygotowanie osobnej szafki na produkty. One nie mogą stać w tej samej szafce, co mąka pszenna, płatki owsiane i bułka tarta.
Pamiętamy również, by cukierki czy wafelki bez glutenu, zapakowane w plastikowe szczelne pudełko, trafiło do szafki w biurku nauczycielki. Gdy dzieci przynoszą poczęstunek z okazji urodzin, nasz bezglutenowy szkrab pobiegnie tam po swoją bezpieczną przekąskę.
O diecie dziecka i istnieniu pudełka powinny też wiedzieć inne przedszkolanki, nauczycielka języka angielskiego czy katechetka lub siostra zakonna, które przychodzą na zajęcia do grupy naszego dziecka.
Jak się dogadać z dyrektorką, szefową kuchni i intendentką? Jeśli wszystkie trzy deklarują, że chcą karmić naszego celiaka, to OK. Wspólnie przeglądamy wszystkie produkty, których używają na co dzień: zupki w słoiczkach (szparagowa, ogórki kiszone itp.), przyprawy, śmietanę, dżemy, ryby w puszkach, sery, wafle ryżowe, herbaty, kakao itp. Przyznam, że w praktyce to dość karkołomne zadanie, bo intendentka zamawiając towar nie zastanawia się, czy dany produkt może mieć gluten lub jego śladowe ilości…
Ale obecnie producenci muszą oznaczać alergeny na etykietach, więc przy minimum dobrej woli intendentka jest w stanie podołać zadaniu. Trening czyni mistrza, prawda? My, bezglutenowe mamy, dobrze to znamy :).
Kolejnym krokiem jest wyznaczenie miejsca przygotowywania bezglutenowych posiłków: kucharka nie może kroić wędliny czy chleba na tej samej desce, tym samym nożem. Nie może odcedzać makaronu bezglutenowego na tym samym sitku, nie może mieszać makaronu bezglutenowego i glutenowego tą samą łyżką. Nie może smażyć kotleta w bezglutenowej panierce na tej samej patelni, na której skwierczą glutenowe kotlety. I nie może zagniatać ciasta na pierogi bezglutenowe tuż obok kucharki lepiącej pierogi pszenne.
Tak naprawdę to tylko niektóre zalecenia dotyczące bezglutenowego gotowania. Temat jest na tyle szeroki, że wymaga opisania w kilku odcinkach…. Bo jak poradzić sobie z naleśnikami, hot-dogami, zapiekankami, racuchami? Co z tortem i ciastem drożdżowym? A gdy dzieci jedzą żurek lub krupnik, to co kuchnia zaserwuje w bezglutenowym menu? Na te pytania odpowiem już niebawem. Powiedzcie proszę: jakie są wasze doświadczenia z przedszkolnym gotowaniem bez glutenu?