Blog

3

Przedszkole mówi „nie” mamie dziewczynki z celiakią

09/06/2018

Przedszkole mówi „nie” mamie dziewczynki z celiakią

09/06/2018

Drukuj
UDOSTĘPNIJ
  • Czy nauczycielka może zakazać mi jechać z córką na jednodniową wycieczkę kończącą zerówkę? – z centralnej Polski napisała do Bezglutenowej Mamy Paulina, mama dziewczynki z celiakią. Paulina od kilku kat boryka się z personelem placówki i jak dotąd nie mogła liczyć na empatię. Na dodatek przeciwciała związane z celiakią u jej córeczki spadają bardzo wolno, dlatego niezbędna jest czujność na każdym kroku. Przeczytajcie, co jej doradził nasz zespół i jak się zakończyła cała historia. Wspomnę tylko, że sprawa otarła się o gabinet dyrektorki. 
     

Dziecko na diecie bezglutenowej w przedszkolu

Córeczka Pauliny od 2014 r. ma wykrytą celiakię.  W domu obie są na ścisłej diecie bezglutenowej, gdyż obie mają celiakię. Mimo tego przeciwciała związane z celiakią spadają u dziewczynki tak wolno,  że lekarze podejrzewali brak ścisłej diety bezglutenowej. Stąd ogromne starania Pauliny, by na każdym kroku zadbać o dietę i czystość posiłków córki. Dziewczynka chodzi do publicznego przedszkola i niestety na własnej skórze przekonuje się, jak trudna jest codzienność dziecka na diecie bezglutenowej  w przedszkolu. Tak na marginesie: temu tematowi jest poświęcona książka Bezglutenowej Mamy: „Po okruszku boli w brzuszku, czyli bezglutenowa Zosia w przedszkolu„.
 
Ciężko jest ze zrozumieniem diety bezglutenowej w przedszkolu …. – opowiada Paulina Bezglutenowej Mamie. – Patrzą na nas jak na odmieńców. Jestem animatorem kultury i przeważnie pracuję popołudniami, dlatego mam czas by codziennie zanosić córce ciepły obiad. Ale zdarzało się, że prosiłam o podgrzanie bezglutenowego posiłku w mikrofalówce, ale usłyszałam, że nie ma takiej możliwości. To bardzo dziwne, bo w filii tego przedszkola przy innej ulicy jest mikrofalówka, a tutaj przez cztery lata nie mogę się doprosić wsparcia w tym zakresie.

Skąd ten brak empatii u nauczycielek w przedszkolu?

O trudnej sytuacji dzieci z celiakią w przedszkolu świadczy też inna sytuacja. Sytuacja, którą zna wielu rodziców:
 
Czasem dzieci dostawały podwieczorek przed ustaloną godziną, kiedy jeszcze nie odebrałam córki – dopowiada Paulina. – Ona wtedy biedna patrzyła, jak dzieci zajadają np. bułeczki, drożdżówki, kisiele, kanapki…. Jak zwróciłam paniom uwagę to powiedziały, że nic się nie stało, bo przecież Kinga mogła jeść swoje cukierki, które ma zawsze w plecaku. Skąd taki brak empatii u nauczycielek przedszkolnych? Przecież mogłabym zamówić w piekarni drożdżówki bezglutenowe, gdybym z wyprzedzeniem wiedziała, że dzieci otrzymają taki deser…
 
Doskonale wiem, o czym Paulina mówi. Gdy moje dzieci były w przedszkolu, również spotykały się z brakiem zrozumienia. Przykład? Cała grupa dostawała deserek z czekoladą i chrupki kukurydziane, a moje dzieci tylko chrupki kukurydziane. gdy spytały, czy też dostaną deserek, usłyszały:
– Nie, ty masz chrupki.

Mama na przedszkolnej wycieczce z córeczką chorą na celiakię

Kilka dni temu Paulinę czekała trudna przeprawa. Otóż grupa jej córeczki wybierała się na wycieczkę, na której planowano m. in. grill i różne przekąski. Tym bardziej Paulina wiedziała, że powinna dopilnować przygotowania posiłków i czystości. Przecież na wspólnym biesiadowaniu łatwo o błędy dietetyczne (czytaj – bezglutenowy grill). Niestety, wychowawczyni miała inne zdanie i Paulinę czekała przeprawa u dyrektorki. Nauczona kilkuletnim doświadczeniem spodziewała się problemów. Dlatego na wszelki wypadek spytała Bezglutenową Mamę:
 
Czy przedszkole może mi odmówić udziału w takiej wycieczce? – napisała w e-mailu.
 

Moja rada

Odpisałam niezwłocznie:
 
Oczywiście, że masz prawo domagać się uczestnictwa w wycieczce. Najpierw porozmawiaj z panią dyrektor polubownie, przedstaw argumenty i zagrożenia, jakie czyhają na takiej wycieczce na przedszkolaka na diecie bezglutenowej.  Jeśli spotkasz się z odmową, poproś o pisemną decyzję, z pieczęcią przedszkola i podpisem pani dyrektor. Na odmowie powinien się znaleźć zapis, iż opiekunowie i dyrekcja biorą pełną odpowiedzialność za zdrowie Twojej córki na wycieczce i za wszelkie sutki ewentualnych błędów dietetycznych. Możesz mieć już wydrukowane takie pismo w 2 egzemplarzach i na spotkaniu, w razie odmowy, zażądać podpisu.
 
Wiem z doświadczenia, że perspektywa wydania pisemnej odpowiedzi jest dla dyrekcji zazwyczaj skuteczna. Przykre jest to, że rodzice dzieci z celiakią muszą uciekać się do takich metod. Dlatego nieustannie zachęcam Was do podpisywania petycji w sprawie diety bezglutenowej w przedszkolu KLIKNIJ.   A przede wszystkim zachęcam Was do walki o równe prawa naszych dzieci. Tylko w ten sposób sprzeciwimy się dyskryminacji dzieci z celiakią i dietami eliminacyjnymi. 

Finał

Jak skończyła się ta historia? Otóż Paulina miała chyba zdecydowaną i zdeterminowaną postawę podczas rozmowy z panią dyrektor, bo…  po przedstawieniu argumentów uzyskała zgodę! Wielkie gratulacje!

Ale w chwili, gdy piszę te słowa, widzę absurd całej sytuacji…. W XXI wieku cieszymy się w Polsce jak dzieci, że dyrektorka łaskawie pozwoliła nam jechać na wycieczkę z przedszkolakiem na diecie bezglutenowej… 

KOMENTARZE (3)

Agnieszka 22/06/2018 21:01
Jestem Mamą 4 letniego synka U nas problemu z jedzeniem nie ma w przedszkolu Codziennie rano mój syn idzie do przedszkola z siatką pojemników z jedzeniem Panie na kuchni podgrzewa tylko mu Jedynym problemem są imprezy w przedszkolu zawsze muszę ze sobą mieć własne słodkości to samo jak inne dzieci mają urodziny ma Pani jego woreczek z słodyczami Syn wtedy czuje się inny gorszy że nie ma tego co inne dzieci do jedzenia w domu płacz itd staram się tłumaczyć jak umie ale są dni że sama płacze jak nie widzi
Mamahani 19/06/2018 14:19
Jak to czytam, to doceniam nasze super przedszkole (państwowe). Dzieci na diecie mają codziennie świeże pieczywo, drożdżówki i ciasto z Putki. Na festynach rodzinnych są bezglutenowe lody, popcorn. Dużo by wymieniać.....Wszystko to zasługa Pani Dyrektor i Pani Intendentki. Dzięki nim dzieci na diecie nie czują się gorsze.
Mentalny 17/06/2018 11:05
Ciezko?? TO jest obecnie tak trudne jak tłumaczenie krowie ze nie jest koza choć beczy. Rzeszow to samo ta sama mentalna spierdolina co w latach 90-tych i wczesniej= "przeciez wszystko mozna jesc, dziecko wybrzydza" Banda kretynów którzy myslą ze pozjadali wszystkie rozumy a stosowane przez nich metody sa nadal takie boskie. Babcia PRL i dziadek alkoholik wychowany na chlebie.
Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się