Drugi dzień bezglutenowych warsztatów w Porębie był jeszcze bardziej pachnący, niż pierwszy. Dziś wieczorem pachniało u nas jednocześnie Tłustym Czwartkiem, Bożym Narodzeniem, latem i wschodnią kuchnią. Wszystkie potrawy ramię w ramię przygotowywała Karolina z Torunia (w siódmym miesiącu ciąży), mama bezglutenowego Antka.
Na dziś (wtorek, 2 sierpnia) zaplanowałam cztery bezglutenowe przepisy. Przygotowałyśmy humus, szybkie pączki bezglutenowe na Tłusty Czwartek, pierniki bezglutenowe z wczoraj zagniecionego ciasta oraz bezglutenowy deser owocowy z chia.
Szykowanie składników, zagniatanie ciast, ważenie, blendowanie, prażenie, dekorowanie, pieczenie i smażenie zajęło nam niemal cztery godziny.
Pracowałyśmy dzielnie, bo nasze bezglutenowe i glutenowe głodomory czekały przy kuchennych drzwiach. I skrupulatnie zajadały wszystko, co zdołało opuścić garnek lub piekarnik. Bardzo nas to cieszyło, bo dla mam nie ma nic cudowniejszego, jak widok dzieci jedzących z apetytem. Tak, dzięki temu, że nasze dzieci są tutaj tak aktywne (trampolina, boisko, basen, plac zabaw, rowery, wycieczki), bardzo często widzimy puste talerze. Do końca turnusu postara,y się zatem przygotować jak najwięcej rarytasów.
Podobnie jak wczoraj, także dziś starałam się użyć jak najwięcej lokalnych składników. Był więc miód gryczano-malinowo-lipowy z pasieki w Porębie, miałyśmy jajka z sąsiadującego z willą gospodarstwa, ziemniaki z pola naszej gospodyni Beaty, a jagody – z góry Jagodna.
Najpierw przygotowałyśmy deser owocowy z chia: na jogurcie naturalnym bez mleka w proszku, z musem truskawkowo-bananowym, z jagodami, borówkami i czerwonymi porzeczkami. Drugi w kolejce był bezglutenowy humus – samodzielnie uprażyłyśmy na maśle niełuskany sezam, a potem zblendowałyśmy w thermomixie wszystkie składniki. Humus weźmiemy jutro na śniadanie i bardzo jesteśmy ciekawe opinii dzieci.
Trzecie w kolejce były bezglutenowe pączki z ziemniakami. Przygotowałyśmy je z mixu B Schaer oraz czeskiej Jizerki, dostępnej w pobliskich Kralikach (czytaj TUTAJ).
W mig zagniotłyśmy ciasto (znowu pomógł nieoceniony w diecie bezglutenowej thermomix) i wycięłyśmy z ciasta grube krążki. Nadziałyśmy je hojnie bezglutenową marmoladą z pigwy (zdobytą niegdyś w Biedronce) i usmażyłyśmy w głębokim oleju.
Polane lukrem, znikały z talerzy w ekspresowym tempie. Glutenowi zjadacze orzekli, że te pączki bezglutenowe smakują identycznie, jak takie z cukierni. Nie ma lepszego komplementu dla bezglutenowych kucharzy i cukierników, więc byłyśmy z siebie bardzo dumne. Na jutro udało nam się uchować tylko kilka pączków – na degustację dla naszych gospodyń oraz dla bezglutenowej Kariny z Poręby, która dziś nie mogła uczestniczyć w warsztatach.
Na ostatni ogień poszły pierniki (na zdjęciu), przygotowane również z dodatkiem ziemniaków. Ponieważ wczoraj przygotowałyśmy ciasto, samo wycinanie i pieczenie było prawdziwą przyjemnością. Nie miałyśmy foremek do wycinania pierniczków, więc poradziłyśmy sobie szklaneczkami i kieliszkami. Potem szybkie dekorowanie, zmywanie, sprzątanie – i wybiła godzina 23. Z dumą spoglądałyśmy na nasze dzieło. Cztery pracochłonne potrawy w trzy godziny, w kameralnej kuchni? Mistrzostwo świata ;).
Główną degustację pozostawiłyśmy na rano i przedpołudnie. Na dzieci i dorosłych w Willi Wzgórze Poręba czekają zatem: humus mocno czosnkowy (na zdjęciu), deser owocowy z chia oraz pierniczki. Pączków, niestety, nie zostało zbyt wiele… Karolina, której zależało na poznaniu tajników bezglutenowych pączków, 2 sztuki pozostawiła na rano. Chce sprawdzić, jak zachowają się po paru godzinach: jak szybki sczerstwieją, jak będą smakować po odgrzaniu w piekarniku lub mikrofalówce. Po śniadaniu czeka nas więc jeszcze test pączkowy. I zaplanujemy dania na jutrzejsze warsztaty. Jeśli z www.italiabezglutenu.pl dotrze do nas najlepsza na świecie bezglutenowa mąka pierogowa, w programie na pewno znajdą się tradycyjne pierogi bezglutenowe: z białego ciasta, znakomite do odsmażenia.
Blog
