Blog

O mnie i mojej rodzinie

08/12/2016

O mnie i mojej rodzinie

08/12/2016

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

To my, bezglutenowa rodzina z Wielkopolski

Na kuchni bez glutenu znamy się jak mało kto: u nas to już sprawa pokoleniowa, znana od 1979 r. ;) Sprawa wygląda tak: Daniel jest zdrów, Zosia i ja mamy celiakię, a Antoś – nadwrażliwość na gluten. Jemy więc bezglutenowo, smacznie, zdrowo i kolorowo. Znamy parę sposobów na tanie podróżowanie, szybkie gotowanie i do jedzenia zachęcanie. Czytajcie nas, panowie i panie ;)

Marta

z celiakią rozpoznaną w 1979 roku czuję się jak bezglutenowy dinozaur. Sądziłam, że kuchnia nie będzie moim przeznaczeniem. Myliłam się… Dopiero jako mama Zosi i Antka – bezglutenowców, alergików i niejadków pokochałam garnki, chochle i patelnie. Jako domowy piekarz, wędliniarz i cukiernik rzadko opuszczam kuchnię przed północą. Nos poza nią wystawiam tylko po to, by robić zakupy. Na mej drodze są warzywniaki, hodowcy królików, działkowcy…

Daniel

Na dietę bezglutenową przeszedł z przymusu: po prostu w domu od wiosny 2010 r. nie ma grama glutenu.  Gdy jednak zatęskni za smakiem żytnio-pszennego chleba, kupuje bochenek i trzyma go z dala od naszego jedzenia, a pajdy kroi na osobistej desce, osobistym nożem.

Zosia, rocznik 2006

Nasz niejadek z celiakią rozpoznaną w wieku 3,5 lat.  Wierna miłośniczka Scoobiego Doo i książek. Smakoszka soku z dyni, rzeżuchy, łososia, czarnuszki i zielonych grejpfrutów. Sokole oko w wypatrywaniu przekreślonego kłosa na sklepowych półkach. Posiłki zjada, a raczej degustuje, średnio przez 40 minut, ale docenia kulinarne nowinki i kolorowe dekoracje na talerzu. Od niedawna sama wymyśla  przepisy, a ubrana w fartuszek gotuje i piecze z coraz większą pasją. Uwielbia pomagać mi w prowadzeniu bezglutenowych warsztatów.

Antek, rocznik 2009

Zjadacz bananów, kaszy jaglanej i suszonych moreli. Fan Karlssona z dachu, portrecista Spidermana, zapalony obserwator przyrody.  Od początku (5. miesiąc życia) nie tolerował glutenu, potem był na prowokacji, obecnie znów jest na diecie bezglutenowej. Chętnie przygotowuje pizzę gluten – free, a niedawno zachęcił mnie do opracowania przepisu na bezglutenowe pyzy drożdżowe na parze. Antek uwielbia precelki Schara, paluszki Balvitenu i amarantuski Ecoproduktu. Wie, co dobre!

Miałam wielkie szczęście, bo swojego wroga poznałam już w 1979, jako roczny niemowlak. Dlatego mogę śmiało powiedzieć, że jestem bezglutenowym dinozaurem. Ale prawdziwą, ścisłą dietę stosuję świadomie dopiero od … 3 lat, a więc od czasu, gdy wykryliśmy celiakię u naszej Zosi.  Wtedy, dzięki jej lekarce i Polskiemu Stowarzyszeniu Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej (www.celiakia.pl) dowiedziałam się, że tej diety nie można stosować „trochę”.

Teraz więc w naszej kuchni ze świecą nie znajdziesz glutenu. Zresztą tropię go z lupą w ręce, gdy szperam po marketowych alejkach i niewielkich sklepikach, w poszukiwaniu ryżowych otrębów, „czystej” mąki gryczanej lub kukurydzianej. Jestem ortodoksyjna: u mnie nie przejdzie produkt, który może zawierać śladowe ilości glutenu. Bo te śladowe ilości, to czasem konia potrafią powalić, ale o tym kiedy indziej….

Dzień dobry, czy kupię u Was szynkę bez glutenu? – pytam w nowo otwartych wędliniarniach.

Mamy dwie bez glutaminianu: krakowską i firmową – zachwala ekspedientka, a mnie się w kieszeni otwiera nóż…

Z wyboru odstawiliśmy także skrobię pszenną (używamy jej tylko sporadycznie), mleko krowie (głównie laktozę i kazeinę), sztuczne konserwanty, glutaminian sodu i kurczaki (na stole pojawiają się sporadycznie). Szuflady zapełniły się za to cykorią, kaszą jaglaną, białą gryką i brązowym ryżem. Na półkach przybyło przepisów na wątróbki, pasztety i domowe kiełbasy. Eksperymentujemy, kisimy, pieczemy, prażymy, suszymy – tak, dużo jemy (przynajmniej niektórzy) i z kuchni rzadko wychodzimy.

Wszystko po to, by zdrowo i smacznie nakarmić Księżniczkę Zosię i Księcia Antka. No, często wymaga to czarów, podstępów, ba (!) nawet tajemnej sztuki kuglarskiej, a przede wszystkim czasu! Ale jak każda bezglutenowa mama zakasuję rękawy, pędzę do kuchni i nie liczę godzin i lat spędzanych przy garnkach i patelniach.

Liczę za to na was, bezglutenowe mamy i ojcowie: na wasze przepisy, sposoby na niejadka, informacje o nowych produktach, mądrych lekarzach czy przyjaznych przedszkolach. Wymieniajmy się wszystkim, co dotyczy naszych bezglutenowych dzieci w małych i dużych miastach!

Bądźmy razem, ale najpierw wyjdźmy z ukrycia, integrujmy się. Bo jest nas wielu nie tylko w aglomeracjach, ale także w mniejszych regionach, miasteczkach czy wsiach. Często nie wiemy nawet, że dziecko z tego samego przedszkola albo sąsiadka z klatki też są na diecie bezglutenowej! A przecież miło mieć obok bratnią duszę…

Od 2019 r. działa w Polsce moje stowarzyszenie dla osób z celiakią i na diecie bezglutenowej.   Odbywają się u Bezglutenowej Mamy warsztaty, nieformalne spotkania, wspólne zakupy i gotowanie.  

Na blogu nie zamieszczam informacji o celiakii jako chorobie czy podstawowych danych na temat diety bezglutenowej. Zrobili to już eksperci w portalu mp.pl. I właśnie tam odsyłam wszystkich zainteresowanych.

 

OTO WASZE LISTY DO BEZGLUTENOWEJ MAMY:

„Odkąd cię spotkaliśmy nie ma dla nas w kuchni rzeczy niemożliwych – bezglutenowy tort to dla nas pikuś :-)” – Ola z Bolesławca, mama bezglutenowej Amelii.

KOMENTARZE

Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się