Blog

Dieta na ul. Szpitalnej w Poznaniu

18/02/2017

Dieta na ul. Szpitalnej w Poznaniu

18/02/2017

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Od kilku dni jesteśmy z Antkiem w klinice dziecięcej przy ul. Szpitalnej w Poznaniu. Mimo małej wpadki na wstępie, ostatecznie wystawiam piątkę szpitalnej kuchni i dietetykowi. A szóstkę wystawiam bezglutenowym rodzicom z Poznania i okolic – ileż otrzymałam od Was propozycji pomocy w żywieniu i zakupach!

Zgłoś w izbie przyjęć

Szpital Kliniczny im. Karola Jonschera Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego przy ul. Szpitalnej w Poznaniu dysponuje kilkunastoma oddziałami dziecięcymi, w tym gastroenterologią (gdzie diagnozuje się m. in. celiakię). Szpital prowadzi własną kuchnię, nie korzysta z cateringu, zatrudnia dietetyków. Jeśli rodzic na izbie przyjęć zgłosi dietę (np. bez glutenu, mleka, jaj itd.), bezglutenowe dziecko w szpitalu będzie miało zapewnione bezpieczne wyżywienie (to niby oczywiste, ale praktyka polska jest najczęściej odmienna, co pokazują m. in. Wasze komentarze na profilu Bezglutenowej mamy na Facebooku – patrz ramka niżej). Nasz Antek jest na diecie bezglutenowej, bezmlecznej i – okresowo – również na diecie lekkostrawnej. Co bezglutenowemu i bezmlecznemu pacjentowi serwuje mu szpitalna kuchnia?

Dieta bez glutenu i mleka

Na śniadanie Antek dostaje zazwyczaj 3-4 kromki białego chleba bezglutenowego z Glutenexu, posmarowane margaryną, do tego kilka plastrów szynki wieprzowej lub drobiowej, czasem z dodatkiem liścia sałaty lub 2-3 plasterków pomidora. Na obiad jest zupa jarzynowa, ziemniaki, gotowane mięso drobiowe z przeźroczystym sosem oraz warzywa, np. gotowana marchew lub buraki lub mix jarzynowy. Na podwieczorek szpital dziecięcy przy ul. Szpitalnej w Poznaniu oferuje diecie bezglutenowej i bezmlecznej: ciasteczka Łakocie lub biszkopty z Glutenexu, chrupki kukurydziane, jabłka. Na kolację jest to samo, co na śniadanie: chleb z margaryną i wędliną. O ile można mieć uwagi do monotonii i smaku tych potraw, to jedno jest pewne: kuchnia oraz oddziałowy dietetyk dobrze znają zasady diety bezglutenowej i bezmlecznej. Nie ma mowy o podaniu sera, glutenowej kawy zbożowej, sosu śmietanowego czy ciastek z mlekiem w proszku. I to jest najważniejsze: że dieta bezglutenowa w szpitalu jest przestrzegana.

Świadomy personel

Personel, który rozwozi posiłki, zabezpiecza bezglutenowe dania przed zanieczyszczeniem glutenem.  Śniadanie i kolacja są owinięte woreczkiem i opisane numerem pacjenta (numer sali/numer łóżka). Z kolei drugie danie jest przykryte talerzem i również opisane numerem pacjenta. Dzięki takiemu systemowi nie dojdzie do pomyłki przy wydawaniu posiłków. Przyznacie, że taki system w szpitalu należy do rzadkości? Wreszcie nie musisz nikomu tłumaczyć, że bezglutenowa czystość ma znaczenie na każdym etapie żywienia.

Gorzej jest w weekendy

Personel oddziału chirurgicznego zaliczył tylko jedną wpadkę, która mogłaby się skończyć źle dla bezglutenowego dziecka przybywającego do szpitala bez czujnego rodzica. Otóż w chwili, gdy weszliśmy z Antkiem na oddział, panie salowe roznosiły obiad (w soboty i niedziela na oddziale nie ma dietetyka i posiłki roznoszą salowe oraz pielęgniarki). Nasz Antek nie był jeszcze uwzględniony w obiedzie, a jego dieta nie została jeszcze nigdzie zgłoszona. Pani salowa w dobrej intencji podała nowemu pacjentowi miskę rosołu (oczywiście z glutenowym makaronem). Szkoda jedynie, że nie została przeszkolona, że najpierw powinna zapytać rodzica/dziecko o ewentualne alergie. Bo gdyby tego rosołu najadło się dziecko z silną alergią na pszenicę, incydent mógłby skończyć się tragicznie. Pomijając ten incydent, każdego następnego dnia wszystko działało już sprawnie i nigdy nie doszło do żadnej pomyłki.

Ale w chwili, gdy piszę te słowa, pielęgniarki roznoszą kolację i stawiają przed Antkiem glutenowy chleb z masłem i owocowy serek homogenizowany…. Gdy zwróciłam uwagę, że syn jest na diecie bezglutenowej, pielęgniarka przeprosiła i podała przygotowane dla niego bezglutenowe kanapki. Oczywiście z margaryną i wędliną ;). Te incydenty nie zmieniają mojej bardzo dobrej oceny dla kuchni szpitalnej: bo w pierwszym przypadku Antek nie był ujęty w ewidencji, a w drugim – mimo pomyłki – była dla niego przygotowana bezglutenowa porcja.

Czego brakuje do ideału?

Z Waszych relacji na FB wiem, że szpital dziecięcy przy ul. Szpitalnej w Poznaniu należy do wciąż nielicznych w kraju, gdzie dieta bezglutenowa ( i inne diety eliminacyjne) jest respektowana. Tym bardziej nie wypada marudzić. Ale pomarzyć można, prawda? Otóż byłoby idealnie, gdyby bezglutenowe dzieci dostawały mięciutki chleb bezglutenowy (lub, jak w Czechach – pyszne rogaliki z Jizerskich Pekarny). Ten, który otrzymują, drapie w gardło i jest trudny do przełknięcia (z drugiej strony patrząc – taki nieodgrzany chleb jadłam przez około 20 lat – można się więc przyzwyczaić).

  • Przed śniadaniem odparowuję ten chleb w mikrofalówce i jest wtedy trochę bardziej miękki – opowiada oddziałowa dietetyczka Bezglutenowej mamie. – Ale kolacja jest przygotowywana znacznie wcześniej, na przykład koło godziny 14-15. Odgrzany chleb nie dotrwałby w tej postaci do wieczora, stałby się twardy. Lepiej więc w ogóle go nie odgrzewać. Rodzice mogą samodzielnie podgrzać kromki w mikrofalówce dostępnej dla nich w kuchni.

Wolałabym inne smarowidło zamiast paskudnej w smaku margaryny. No i chciałabym bardziej urozmaicone menu. Byłoby też idealnie, gdyby bezglutenowym dzieciom serwowano wędliny oznaczone jako bezglutenowe. Szpital bezglutenowym dzieciom podaje i tak nieco lepsze gatunkowo szynki i kiełbasy, ale nie są one wprost oznaczone jako bezglutenowe. Co prawda na etykiecie gluten nie widnieje w składzie (sprawdziłam), nie jest też wymieniony jako występujący w śladowych ilościach.  Kiedyś pisałam w tej sprawie do producenta, ale nie otrzymałam odpowiedzi…

Na własnym prowiancie

Nasz Antek ma własny gust kulinarny i nie lubi wielu produktów (np. ziemniaków, sosów, gotowanych warzyw, tradycyjnych zup, niektórych wędlin itd.). Wiedząc o tym, przygotowałam własny bezglutenowy prowiant do szpitala. Zawekowałam słoiki z Antka ulubionymi zupami: pomidorową z ryżem basmati i mięsem drobiowym, zupę-krem z brokułów, zupę-krem z dyni. Do pudła spakowałam ulubione wędliny i warzywa, olej kokosowy do smarowania pieczywa, kisiel błyskawiczny, parówki, trochę chleba bezglutenowego i przekąsek bezglutenowych. Dla siebie zapakowałam konserwy rybne, kabanosy, ekspresowe owsianki bezglutenowe Provena, czarną kawę, bezglutenową kawę Inkę, herbatę, ksylitol, ser kozi i parę innych przysmaków. Wzięłam też czarny marker, by oznaczyć nazwiskiem pudła wkładane do wspólnej lodówki (oddział ma taki wymóg). Spakowałam również ściereczki bawełniane, talerz, miskę, kubki i sztućce.

Tak jak się spodziewałam: posiłki serwowane przez szpital częściowo zjadałam ja (poprosiłam jednak dietetyczkę, by nie smarowała pieczywa margaryną, tylko podawała nam suche kromki, które smarowałam olejem kokosowym), częściowo wracały do kuchni (nie mogłam przełknąć m. in. słonych wędlin, a ziemniaki jem w minimalnych ilościach). Antek z kolei nie był w stanie przełknąć dań pozbawionych smaku (z uwagi na jego dietę lekkostrawną), a większości składników szpitalnego obiadu na co dzień w ogóle nie jada. Dostawał więc głównie nasz domowy prowiant. Zupki i parówki mogłam podgrzewać w kuchence mikrofalowej dostępnej w kuchni dla rodziców. Skorzystaliśmy też z dostawy od rodziny – dotarły do nas m. in. pyszne bezglutenowe kotlety schabowe oraz pieczony łosoś i ryż basmati. Schowane do lodówki ratowały nas przez kolejne dwa dni.

Z dala od domu

Jestem w szpitalu 70 km do domu, ale wcale nie czuje się osamotniona. Od chwili, gdy umieściłam na Facebooku pierwszą relację ze szpitala, otrzymuję propozycje pomocy od bezglutenowych rodziców mieszkających w Poznaniu i okolicach. Deklarujecie, że w razie potrzeby podrzucicie nam pieczywo lub obiad, zrobicie bezglutenowe zakupy. Takie gesty bardzo wzruszają, zwłaszcza Bezglutenową mamę od tygodnia mieszkającą z dzieckiem w szpitalu 70 km poza domem. Serdecznie dziękuję za słowa otuchy, wsparcie i propozycje pomocy. Tym razem nie skorzystałam z nich, ale wiem na przyszłość, że w kłopocie nie zostanę sama. Jeszcze raz dziękuję.

Rodzice spoza Poznania, przebywający z dziećmi w klinice przy ul. Szpitalnej w Poznaniu mogą się również ratować zakupami i posiłkami w barze Literka (KLIKNIJ TUTAJ), w kompleksie budynków szpitalnych (trzeba wyjść z oddziału i przejść do innego budynku). W okolicy są również sklepy: osiedlowe przy ul. Szpitalnej, ale i Żabka, a także – przy ul. Grunwaldzkiej – Netto oraz Lidl (raczej polecam wyprawę samochodem, niż piechotą). W razie potrzeby można tam kupić ulubione przez dziecko bezglutenowe pieczywo oraz wędliny i przekąski. W okolicy kliniki jest również kilka aptek – gdybyście nagle potrzebowali tabletek na gardło lub czegoś na ból głowy.

Wasze komentarze z Facebooka

  • Ewelina: Potwierdzam ;) my jak byliśmy na immunologii na szpitalnej również dostawaliśmy tam takie smaczności ;) bez żadnego problemu, czy tłumaczenia
  • Barbara: Ach, aż miło popatrzeć, jak moja mama zeszłego roku leżała w szpitalu, to też miała wypas bezglutenowy – ale ten, który z domu jej przynosiłam….
  • Magda: Po porodzie dostawałam na śniadanie 3 wafle ryżowe, margarynę i tą samą mortadelę, co inni. Na obiad miałam to samo mięso, co wszyscy, ale bez sosu. Co dzień pytali mnie też, czy nie chce kawy zbożowej do śniadania...
  • Jo Anna: Jestem w szpitalu w Bochni (małopolskie) piąty dzień. Dieta bezglutenowa naprawdę OK. Zupa mleczna, chleb w woreczku, dodatki różne: czasami szynka, twarożek, jajko na twardo, pomidor, zielona sałata, pasta rybna.
  • Anna: Jak leżałem w szpitalu i powiedziałam pani, że jestem bezglutenowa i bezmleczna i nie mogę zjeść tego na śniadania, to zabrała chleb biały ser, a zostawiła pomidora i margarynę…
  • Kasia: Właśnie dlatego moja córka prawdopodobnie już nigdy, dożywotnio nie spojrzy nawet na wędlinę.
  • Ada: Mój syn jak był w szpitalu dostawał tylko wafle ryżowe.
  • Ania: Na neurologii również bezglutenowa, bezmleczna, bez ryżu, niskocukrowa. Moja córka zadowolona. Na wejściu rozmowa z dietetykiem.
  • Natalia: Jak byłam w Ligocie to również miałam jedzenie bezglutenowe, ale było niejadalne.
  • Joanna: Pochwalić szpital za dietę bezglutenową? To chyba absurd. To szpital ! Gdzie jak nie tam powinna być wiedza na temat różnych potrzeb dietetycznych pacjentów. Niedługo będziemy dziękować że woda w kranie nie ma glutenu.
  • Katarzyna: Ostatnio byłam w szpitalu z synkiem, bo miał operację, pani z kuchni przyszła i zapytała, czy któreś z nas jest na diecie. Mieszkam w Niemczech, dostawałam bezglutenowe  posiłki, nawet kawę zbożową bezglutenową dostałam. Wszystko pokrywa moje ubezpieczenie.
  • Michał: W Opolu na neurologi dziecięcej pani podająca posiłki pytała mnie, co to za różnica: z glutenem czy bez.
  • Marta: mam dietę bezglutenową i bez nabiału, a dostałam bułkę kajzerkę, dwa pszenne tosty, kaszę mannę na mleku i biały twaróg…

KOMENTARZE

Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się