Blog

1

Bezglutenowe śniadanie na Rysach

02/10/2018

Bezglutenowe śniadanie na Rysach

02/10/2018

Drukuj
UDOSTĘPNIJ

Kto miał szczęście zjeść bezglutenowe śniadanie na wysokości 2.500 m npm? Zapewniam, że smakuje niebiańsko :). Skąd o tym wiem? Podczas tegorocznych wakacji miałam okazję zdobyć Rysy w towarzystwie rodowitej góralki, która również ma celiakię. Na całodzienny wypad w Tatry Wysokie przygotowałyśmy sporo zdrowego prowiantu bezglutenowego: pełnoziarniste pieczywo, jajka, kotlety, warzywa, gorzką czekoladę, batoniki, owoce suszone. No, miałyśmy co dźwigać w plecaczkach, tym bardziej, że wejście na Rysy od polskiej strony nie należy do łagodnych. Ale dałyśmy radę i w słoneczne sierpniowe południe zjadłyśmy w najwyższym miejscu w Polsce wypasione śniadanie bezglutenowe. Wiecie co? Chyba nigdy nie jadłam z takim apetytem! Tak, to było najlepsze śniadanie bezglutenowe, jakie można sobie wyobrazić. Zapraszam na krótki opis szlaku i widoków. Zobaczcie, jak dwie dziewczyny z celiakią zdobyły Rysy! A tak na marginesie: Rysy od polskiej strony mają 2 499 m npm, ale ten sam szczyt po stronie słowackiej wynosi kilka metrów więcej. Nasze nieziemskie bezglutenowe śniadanie jadłyśmy po słowackiej stronie, dlatego podaję, iż było to na wysokości powyżej 2 500 m npm.

ZOBACZ FILMIK Z BEZGLUTENOWEGO ŚNIADANIA NA RYSACH 2018

Bezglutenowe śniadanie szykowałyśmy wieczorem

Wypad na Rysy zaplanowany był na 6 rano. O tej godzinie kierowca miał nas odebrać z pensjonatu Moje Tatry w Białym Dunajcu i podrzucić 20 km w okolice Morskiego Oka. Przygotowania wyprawy zaczęłyśmy zatem już poprzedniego dnia wieczorem, by o 5 rano nie zaprzątać sobie głowy gotowaniem i szykowaniem kanapek. Ugotowałyśmy jajka, zapakowałyśmy kotlety schabowe pozostałe z obiadu, przygotowałyśmy też kanapki z pełnoziarnistego chleba bezglutenowego i umyłyśmy warzywa. Dzięki temu rano mogłyśmy dłużej pospać, a jednocześnie nie martwiłyśmy się o bezglutenowy prowiant w góry. Na górze okazało się, że wzięłyśmy tyle jedzenia, co dla wojska….. 

Dziewczyny z celiakią wchodziły na Rysy 4,5 godziny

Dziewczyny z celiakią świetnie chodzą po górach – ale pewnie większość z was już wie, że chorzy na celiakię mogą żyć tak samo aktywnie, jak osoby ze zdrowym układem pokarmowym. Nam wejście na Rysy spod Morskiego Oka zajęło około 4,5 godziny – to naprawdę całkiem dobre tempo, zgodne z oznaczeniem na szlaku. Przyznam, że wysiłek i adrenalina były tak duże, że po drodze nie miałyśmy w ogóle ochoty na jedzenie. Nie piłyśmy też zbyt dużo, by nie szukać potem WC… Dopiero przed łańcuchami zdecydowałyśmy z rozsądku, że trzeba zjeść chociaż czekoladowego batonika, by broń Boże nie zasłabnąć na najtrudniejszym odcinku. Machnęłyśmy więc bezglutenowe mini brownie z Incoli i pełne energii ruszyłyśmy dalej. 

Na zdjęciu: Ela Porębska-Mędoń, właścicielka pensjonatu z dietą bezglutenową Moje Tatry w Białym Dunajcu, moja towarzyszka we wspinaczce na Rysy

Bezglutenowe śniadanie w Tatrach – zdrowe, smaczne i kolorowe

Pogoda nam sprzyjała, choć kropiący przez chwilę deszcz zmoczył skały i łańcuchy i momentami było dość groźnie. Ale po intensywnej wspinaczce dotarłyśmy na najwyższy punkt Polski – szczęśliwe, zmęczone i wreszcie głodne. Choć Rysy nie należą do najtrudniejszych szczytów w Tatrach, to ich zdobycie jest wielkim przeżyciem – kto był, ten wie. I wie też, jak smakuje zasłużony posiłek…

Z Elą i jej znajomym, który dołączył na szlaku, przeszliśmy na słowacki szczyt i znaleźliśmy zaciszne miejsce na odpoczynek. I zaczęło się: czym chata bogata. Dziewczyny z celiakią zaszalały: pełnoziarniste pieczywo bezglutenowe, kotlety schabowe, jajka na półtwardo, czerwona papryka, pomidorki, ogórki kiszone, słonecznik łuskany, seler naciowy, bezglutenowe herbatniki w czekoladzie, sporo zimnej wody…  A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Że urzeczeni widokami i magią Tatr nie byliśmy wcale wściekle głodni. Jedliśmy jednak z apetytem, bo bezglutenowe śniadanie na szczycie Rysów to naprawdę magiczna chwila :). Poza tym zależało nam, by mieć lżejsze plecaki w drodze powrotnej :).

Bez kawy, za to z pysznymi herbatnikami w czekoladzie

Na szczęście na Rysach niema schroniska, nie jeździ tam również wyciąg – dzięki temu nie ma tam tłoku jak na Kasprowym czy Giewoncie. Zła wiadomość jest taka, że nie serwują tam dobrej kawy, ba – żadnej kawy! Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by spałaszować jakieś dobre ciacho. W naszych plecakach znalazły się moje ulubione herbatniki bezglutenowe w deserowej czekoladzie Biscotti con ciocciolato Dr. Schär. Normalnie zjadam całą paczkę sama i niechętnie się dzielę, ale wejście na Rysy jednoczy, więc mimo bólu serca obdzieliłam moich towarzyszy. Na szczęście znali już moją słabość i zjedli tylko po dwa herbatniki :). 

Czas zejścia

Nasze bezglutenowe śniadanie trwało wraz z odpoczynkiem i podziwianiem widoków około godziny. Trzeba było się zbierać, bo chcieliśmy najtrudniejszy odcinek pokonać przed zbliżającym się deszczem. Niestety nie udało się – znów trochę pokropiło, co oznaczało trudne zejście, częściowo na czworakach, częściowo na tyłkach. Dlatego przy Czarnym Stawie pozwoliłyśmy sobie na chwilę relaksu i moczenie utrudzonych stóp w lodowatej wodzie. Godzinę później byliśmy w schronisku przy Morskim Oku. Żegnaj tatrzańska ciszo – otoczyły nas zapachy pop-cornu, frytek i innych specjałów, zrobiło się gwarno, gdzieniegdzie stukały obcasiki turystek. 

Kuknęłyśmy z Elą jeszcze do baru w schronisku przy Morskim Oku. Dziewczyny z celiakią były ciekawe, czy schronisko górskie ma jakieś bezglutenowe przekąski. Owszem: była woda mineralna, snickersy, sezamki, gumę mambę i chałwę. Można było również zamówić jajecznicę na maśle i herbatę – a to już coś dla bezglutenowego turysty. My jednak nie zamówiłyśmy niczego – spieszyłyśmy się na obiad do naszego pensjonatu. No i miałyśmy jeszcze trochę jedzonka w plecakach.

Jeden z najpiękniejszych dni w życiu

Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do Białego Dunajca. Ela, jako zaprawiona góralka i również bezglutenowa turystka, była na Rysach kolejny raz. Dla mnie była to niemal wyprawa życia – nie dość, że byłam pierwszy raz w Tatrach, na długich wakacjach bez glutenu, to jeszcze załapałam się na wyprawę na Rysy. Na wyprawę, o jakiej oczywiście marzyłam, ale nie sądziłam, że od razu uda mi się ją zrealizować. Wszystko dzięki Eli, która „zmontowała” ekipę i busa i zaraziła nas swoją dobrą energią. Kochana Elu, ogromnie dziękuję :).

Dla mnie ten dzień był jednym z najpiękniejszych w życiu. Znają te emocje ci, którzy kochają góry. 

Galeria zdjęć – bezglutenowe zdobycie Rysów 2018

KOMENTARZE (1)

Jagoda 03/10/2018 15:01
Brawo! Super pozytywne z Was kobiety - tylko brać przykład :)
Co nowego?

Instagram

Bądź na bieżąco

Newsletter

Zapisz się